PGE Skra Bełchatów źle zaczęła półfinał PlusLigi, będąc tylko tem dla doskonale dysponowanej ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
W ćwierćfinale PGE Skra nie dała szans Asseco Resovii, co pozwalało mieć nadzieję, że uda się powalczyć z najlepszą polską drużyną. Niestety, ZAKSA była w sobotę poza zasięgiem drużyny z Bełchatowa, która tylko w pierwszym secie nawiązała wyrównaną walkę. I to dopiero w końcówce, kiedy odrobiła czteropunktową stratę.
W pozostałych setach gospodarze byli dużo lepsi. Gdy odskakiwali na kilka punktów, wychodziło im wszystko. Zadanie mieli ułatwione, ponieważ bardzo słabo grał Taylor Sander. Amerykanin, który powinien być liderem PGE Skry, tragicznie atakował. W pierwszym i drugim secie zdobył tylko po punkcie, w ostatniej – cztery.
W ataku zawodnikom ZAKSY dorównywali jedynie środkowi oraz Duszan Petković. To było za mało, żeby zatrzymać kędzierzynian. Ci zaś z minuty na minutę serowali coraz mocniej i precyzyjniej, rozbijając PGE Skrę.
Do finału mistrzostw Polski awansuje drużyna, która wygra dwa mecze. Rewanż zostanie rozegrany w środę w Bełchatowie.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:23, 20:25)
ZAKSA: Toniutti, Śliwka 17, Kochanowski 5, Kaczmarek 10, Semeniuk 11, Smith 8, Zatrski (libero) oraz Kluth
PGE Skra: Łomacz, Sander 7, Bieniek 10, Petković 12, Ebadipour 10, Huber 7, Piechocki (libero) oraz Kłos, Sawicki , Filipiak