Kibice ŁKS-u, na bramkę strzeloną na własnym stadionie czekali od ósmego kwietnia. Ostatniego gola dla łodzian strzelił Mateusz Kowalczyk. Później, nastąpiła seria czterech meczów na stadionie Króla, w których ełkaesiacy nie byli w stanie zdobyć bramki. Żaden z piłkarzy nie znalazł drogi do bramki w tak prestiżowych spotkaniach jak mecz otwarcia z Chrobrym Głogów i derby z Widzewem.
Dokładnie 99 dni minęło od meczu otwarcia do pierwszej bramki. Po 391 minutach posuchy Bartosz Szeliga wykorzystał błąd obrońców Skry Częstochowa, z którą ŁKS grał spotkanie w ramach trzeciej kolejki Fortuna 1. Ligi. Obrońca podał prostopadle do Kowalczyka, który mocnym strzałem po ziemii umieścił piłkę w bramce. W sobotę 30 lipca, w dniu 599. urodzin Łodzi, padł pierwszy, historyczny gol dla ŁKS-u, na nowym stadionie imienia Władysława Króla.