Trzy mecze i trzy żółte kartki. Mariusz Fornalczyk ma problem.
Mariusz Fornalczyk niesie za sobą brzemię 1,5 mln euro, jakie Widzew za niego zapłacił, co jest klubowym rekordem. I niestety widać to na boisku. Młodzieżowy reprezentant Polski wydaje się przemotywowany i spięty. Bardzo chce, ale nie wychodzi zbyt dobrze. W meczu z GKS-em Katowice Fornalczyk wypadł po prostu słabo. Został zmieniony w 69. minucie. Zastąpił go Angel Baena, który rozruszał grę Widzewa. Hiszpan wywalczył m.in. rzut wolny przed polem karnym i zanotował asystę przy golu Frana Alvareza.
Fornalczyk ma też inny kłopot. Już w trzecim kolejnym meczu dostał żółtą kartkę. Każda następna spowoduje, że będzie musiał pauzować. – Muszę się tego wystrzegać, pracuję nad sobą – mówił przed meczem z GKS-em Katowice. Niestety już w pierwszej połowie zarobił kartkę, za rzekome uderzenie rywala w powietrznym pojedynku.
Czy sędzia ukarał go słusznie? Trenerzy Widzewa twierdzą, że nie. Patryk Czubak, który protestował przy ławce zbyt impulsywnie, też otrzymał żółtą kartkę. – Nie komentuję pracy arbitrów, nigdy tego nie robię, ale w moim odczuciu Fornalczyk nie zrobił dzisiaj nic złego. Trzeba zaakceptować tę decyzję sędziego – mówił z kolei Żeljko Sopić.
Fornalczyk już do końca swojego pobytu na boisku musiał uważać, by nie wylecieć z boiska, a rywale dodatkowo go prowokowali. To jeszcze bardziej frustrowało widzewiaka. Zapewne też stąd wynika jego słabszy występ.
Co ciekawe w poprzednim sezonie, jeszcze w barwach Korony Kielce, Fornalczyk też na początku sezonu łapał kartki. Trzy zarobił w czterech pierwszych meczach sezonu. Czwartą w 11. kolejce i w następnym meczu nie zagrał. Sezon zakończył z ośmioma żółtymi kartonikami na koncie. Pauzował więc dwukrotnie.