Michał Mokrzycki, przeciwko swojemu byłemu zespołowi rozegrał najlepszy mecz w ŁKS-ie.
Nieoceniony przy interwencjach, ale wydaje się, że przy bramce na 1:2 po raz pierwszy w tym roku popełnił błąd. Piłka przeleciała mu obok ręki, zareagował za wolno. Przy karnym, wybrał stronę, przed strzałem. Gdyby rzucił się w prawo, byłby bohaterem, ale za to nie można go winić.
Nieoceniony w walce o piłkę. To on i Michał Mokrzycki grali najbardziej ostro, przebojowo. Ile razy dał się skopać?
Mimo pomyłek w defensywie, znowu był bohaterem łodzian. To jego pierwszy gol od… meczu z Widzewem!
Bardziej pewny w defensywie od Dąbrowskiego. Za to nie grał wiele do przodu. Koniec, końców solidny występ.
Zabezpieczył prawą stronę, ale zabrakło mu przebojowości.
MVP meczu z Ruchem. W akcji na 3:2 poszedł jak rozpędzony pociąg towarowy. Odbierał, dogrywał, walczył. Dzięki jego interwencji nie został uznany gol Ruchu. Najlepszy mecz w ŁKS-ie.
Po pół godziny zszedł z boiska. Prawdopodobnie uszkodził staw skokowy. Zamieszany w stratę bramki na 1:2.
Nic dziwnego, że po meczu ze Stalą zagrał w pierwszym składzie. Niestety, to on jest głównym winowajcą w sytuacji, gdy Ruch wyszedł na prowadzenie. Później był solidny.
Nareszcie dał w ofensywie coś ekstra, bo w ostatnich meczach było słabo. Z Janczukowiczem, w pierwszej połowie nękali Ruch.
Na tym klepisku nie mógł pokazać pełni umiejętności. Szkoda, bo widać było, że zależy mu na tym, by wpisać się na listę strzelców. Trochę zaszwankowała decyzyjność.
Gdy gra to strzela. To jego szósty gol. Oparł się o obrońcę Ruchu i uderzył. ŁKS ma naprawdę solidnego napastnika.
Pomógł szczęściu. Po jego uderzeniu po ziemi, Ruch strzelił samobója.
Tak jak w przypadku Balongo trudno uwierzyć, że wreszcie się przełamie, tak u Jurica to kwestia czasu. Biega, strzela, sam umie wypracować sobie okazję.