Niestety tym razem nie będzie mnie na nich, mimo iż posiadam minimum i prawo startu, zdecydowałem inaczej, zostaje w Polsce – napisał w mediach społecznościowych Adam Kszczot.
Reklama
Adam Kszczot zakomunikował, że nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Dla 31-letniego Kszczota start w Tokio był prawdopodobnie ostatnią szansą na zdobycie olimpijskiego medalu. Jeden z najbardziej utytułowanych lekkoatletów w ostatnich latach w Polsce w igrzyskach miał pecha. W 2012 roku w Londynie odpadł w półfinale, podobnie jak cztery lata później w Rio de Janeiro. W Brazylii zabrakło mu do awansu pięć setnyc sekundy, co było najmniejszą różnicą w historii olimpiad. – Na niepowodzeniu Kszczota świat się nie kończy – mówił wówczas i zapowiadał, że Tokio postara się przełamać klątwę.
Reklama
Pochodzący z Opoczna Kszczot przez lata był maszyną do zdobywania medali. Po sukcesach w kategoriach młodzieżowych zawodnik RKS-u Łódź płynnie przeszedł do medali wśród seniorów. W Europie był poza zasięgiem rywali, trzy razy z rzędu zdobywając mistrzostwo na otwartym stadionie. Dwa razy był wicemistrzem świata, dominował też w hali. Biegał jak zaprogramowany przez komputer – zwykle na końcu stawki, by 200 m przed metą włączać najwyższy bieg i mijać rywali.
Minimum na igrzyska w Tokio wypełnił, ale w Polsce miał wielką konkurencję, ponieważ zrobiło czterech innych zawodników. Z pewnością zostałby włączony do ekipy, jednak musiał wystartować w mistrzostwach Polski, które w weeekend odbyły się w Poznaniu. Kszczot nie stanął na starcie, co oznaczało kres marzeń o olimpiadzie. W poniedziałek wydał oświadczenie.
“Szanowni Kibice, przedstawiam Wam swój komunikat dotyczący udziału w Igrzyskach Olimpijskich Tokio 2020. Najważniejszy moment dla każdego sportowca. Przygotowujemy się do tego latami, ciężko pracujemy aby pojechać na Igrzyska, niestety tym razem nie będzie mnie na nich, mimo iż posiadam minimum i prawo startu, zdecydowałem inaczej, zostaje w Polsce.Na pewno czytając to zastanawiasz się dlaczego, nie ma jednego winnego, jest natomiast domino zdarzeń, które na mnie wpłynęły:-obóz w Kenii, gdzie chciałem przygotowywać się w najlepszych warunkach, mimo fantastycznego treningu, organizm po powrocie do polski odmówił posłuszeństwa,-sprawy rodzinne,-złe samopoczucie po szczepieniu, które wyłączyło mnie na moment z treningów.Ten rok, to wiele fantastycznego treningu, nowe doświadczenia i kolejna ważna lekcja w życiu. Dziękuję wszystkim tym którzy trzymali kciuki, ja nie składam broni i zaczynam przygotowania do drugiej części sezonu .Ze swojej strony trzymam mocno kciuki za wszystkich olimpijczyków w Tokyo. Niech siła, pewność siebie, wiara i dobre wibracje będą z Wami. Dziękuje swoim partnerom i sponsorom, dzięki Wam jest łatwiej: Nike, Lexus Łódź , AirZone, Action. Do zobaczenia niebawem!”
Reklama
Nie oznacza to jednak, że w Tokio zabraknie łodzianina w biegu na 800 m. Pewniakiem jest bowiem Mateusz Borkowski, młodszy kolega Kszczota z RKS-u, który ma już na koncie medale seniorskich imprez, w w mistrzostwach Polski był drugi za rewelacyjnym Patrykiem Dobkiem.