Orzeł Łódź po zawirowaniach pod koniec lutego został z jednym szkoleniowcem. Lech Kędziora, ku zdziwieniu wszystkich w klubie, zdecydował się opuścić Łódź. Zaskoczony decyzją Kędziory był także Adam Skórnicki, czyli obecny trener Orła Łódź.
Podczas listopadowej konferencji prasowej ogłoszono zmiany w sztabie szkoleniowym Orła Łódź po nieudanym sezonie 2019. W 2020 roku odpowiedzialność za wyniki łódzkiej ekipy wziąć miał duet szkoleniowców Kędziora – Skórnicki.
W lutym jednak Lech Kędziora postanowił zmienić klubowe barwy i zrezygnował z pracy w łódzkim Orle. Wszyscy w klubie z niedowierzaniem przyjęli decyzję trenera Kędziory. Także Adam Skórnicki, który, jak sam przyznał, nie spodziewał się rychłego odejścia dotychczasowego współpracownika.
– Na początku, kiedy było ogłoszone, że będziemy we dwóch, obaj byliśmy lekko zszokowani. Zaczęliśmy jednak sobie wszystko układać. Później byłem oczywiście zaskoczony tym, co się stało – powiedział Skórnicki.
Były trener Falubazu przyznał jednak, że żużlowy rynek jest hermetyczny i rządzi się swoimi prawami. Dlatego też poniekąd rozumie decyzję Kędziory.
– Widocznie taka była potrzeba rynku. Żużlowy rynek jest dość ubogi czy to w zawodników czy w trenerów, więc po części można powiedzieć, że rozumiem Leszka. Dobrze, że to stało się przed sezonem, bo mam trochę czasu, żeby sobie wszystko poukładać. Miejmy nadzieję, że to nie odbije się negatywnie na naszej drużynie.
Odejście Lecha Kędziory mocno skomplikowało funkcjonowanie łódzkiej ekipy. Chociaż umowa Skórnickiego z Orłem nie zakładała takiego scenariusza, to popularny „Skóra” nie planuje poddać się i zostawić łódzkich żużlowców na lodzie.
– Nie było takiej opcji. Na razie mam parę pomysłów jak to wszystko zrobić i myślę, że podołam. Nie przeszło mi przez myśl, by wywiesić białą flagę – zakończył Skórnicki.
fot. KŻ Orzeł Łódź