Tylko jednemu spadkowiczowi w ostatnich latach udało się już po roku wrócić do ekstraklasy. Czy uda się też ŁKS-owi?
Łódzki Klub Sportowy ma przed sobą bardzo trudny sezon. Łodzianie cały czas są w trakcie rewolucji kadrowej i dopiero kilka dni temu zakończyli proces pozbywania się z drużyny niechcianych piłkarzy. Kibice jednak wymagają od swojego ukochanego klubu natychmiastowego powrotu do ekstraklasy. I nie ma się co dziwić, bo ŁKS to drużyna z bardzo bogatą przeszłością, której naturalnym miejscem jest najwyższy szczebel rozgrywkowy. Jak jednak pokazuje historia – bardzo ciężko wywalczyć awans już w pierwszym roku po spadku. W czterech ostatnich sezonach ta sztuka udała się tylko jednemu zespołowi.
Zagłębie Sosnowiec
Zagłębie z hukiem spadło z ekstraklasy w sezonie 2018/19. Sosnowiczanie stracili aż 80 bramek, a do czternastego miejsca, ostatniego dającego utrzymanie, tracili niebagatelne dwanaście punktów. W pierwszej lidze w żadnym z pięciu sezonów nie liczyli się realnie w walce o awans. Co więcej, ani razu nie znaleźli się nawet w czołowej dziesiątce. Zajmowali kolejno miejsca: jedenaste, siedemnaste, piętnaste, jedenaste i osiemnaste. W zeszłym sezonie spadli, ale to nie było zaskoczenie, bo już we wcześniejszych sezonach balansowali na krawędzi, dwukrotnie zajmując ostatnie miejsce nad strefą spadkową w latach 2021 i 2022. Co ciekawe, trenerem Zagłębia w pewnym momencie był znany i lubiany w Łodzi Kazimierz Moskal, ale nawet on nie był w stanie wyciągnąć sosnowiczan z ligowego marazmu. Teraz wrócić z Zagłębiem na zaplecze ekstraklasy ma Marek Saganowski, były legendarny piłkarz ŁKS-u. Czy ta misja mu się powiedzie? Tego dowiemy się w nadchodzących miesiącach.
Miedź Legnica
Dla Miedzi sezon 2018/19 był pierwszym rokiem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w historii klubu. Mimo że legniczanie do końca walczyli o utrzymanie, to ostatecznie musieli pogodzić się z degradacją. Do bezpiecznego miejsca tracili na finiszu rozgrywek tracili tylko punkt. Trzy lata zajął im powrót do ekstraklasy. W dwóch pierwszych plasowali się na piątej i siódmej pozycji. W sezonie 2021/22 nie pozostawili jednak reszcie ligowej stawki najmniejszych złudzeń. Wygrali ligę z przewagą piętnastu (!) “oczek” nad drugim Widzewem Łódź. Pobyt Miedzi w ekstraklasie znów jednak potrwał tylko rok. Legniczanie przez cały sezon odstawili od reszty ligi i ostatecznie zasłużenie spadli. W pierwszym roku po spadku zajęli dziewiątą pozycję. W tym sezonie będą chcieli wrócić do ekstraklasy, co udowadniają swoimi ruchami na rynku transferowym. Sprowadzili już Juliusza Letniowskiego, Jacka Podgórskiego czy Bartosza Kwietnia, czyli graczy o uznanej marce na poziomie pierwszej ligi oraz ekstraklasy.
Podbeskidzie Bielsko-Biała
W sezonie 2020/21 z ekstraklasy spadał tylko jeden zespół i było to Podbeskidzie Bielsko-Biała. Można powiedzieć, że bielszczanie prawie skopiowali przypadek Zagłębia Sosnowiec. “Górale”, podobnie jak sosnowiczanie, po spadku w każdym z sezonów byli dalecy od powrotu do ekstraklasy. Najbliżej tego byli w rozgrywkach w 2022/23, gdy pod wodzą Dariusza Żurawia do końca walczyli o awans do baraży i finalnie zajęli siódme miejsce, tracąc do szóstej, “barażowej” pozycji zaledwie dwa “oczka”. W pierwszym sezonie zajęli miejsce dziewiąte, a teraz przystąpią do rozgrywek drugiej ligi, bo zeszły sezon na zapleczu zakończyli na przedostatniej lokacie.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Bruk-Betowi niewiele zabrakło do utrzymania w sezonie 2021/22. Od zachowania miejsca w krajowej elicie dzieliły go trzy punkty. Premierowe rozgrywki po spadku w wykonaniu “Słoników” były całkiem udane. W sezonie zasadniczym zajęli trzecie miejsce, co dało im awans do baraży. Tam najpierw pokonali Stal Rzeszów, ale w finale ulegli Puszczy Niepołomice. Wydaje się, że porażka w tak dramatycznych okolicznościach w jakimś stopniu odbiła piętno na kolejnych rozgrywkach w wykonaniu Bruk-Betu. Ostatecznie uplasował się on na czternastym miejscu i tylko seria kilku zwycięstw na finiszu sezonu sprawiła, że klub z województwa małopolskiego nie musiał do końca rozgrywek martwić się o swój ligowy byt.
Wisła Kraków
Wisła spadła z ekstraklasy po ponad 30 latach, które nieprzerwanie spędziła na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W sezonie 2022/23 “Białej Gwieździe” niewiele zabrakło do awansu. Tak naprawdę dostała ona od losu dwie szanse, żeby wywalczyć promocję na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Najpierw w 33. kolejce, gdy zwycięstwo z o nic już niewalczącym Zagłębiem Sosnowiec sprawiłoby, że wiślacy na kolejkę przed końcem rozgrywek zajmowaliby drugie miejsce, dające bezpośredni awans. Ostatecznie Wisła przegrała tamto spotkanie 1:2. Drugą szansę zmarnowali w barażach, kiedy w półfinale ulegli Puszczy Niepołomice wynikiem 1:4. Te klęski dla fanów Wisły były o tyle bolesne, że “Biała Gwiazda” obydwa mecze rozegrała na własnym stadionie.
Drugi rok dla Wisły na zapleczu był jeszcze gorszy. Krakowianie od początku sezonu grali przeciętnie, mieli problemy z wygraniem choćby dwóch ligowych meczów z rzędu i ostatecznie zajęli dziesiąte miejsce; najgorsze w historii klubu. Teraz Wisłę do ekstraklasy będzie próbował wprowadzić Kazimierz Moskal.
Górnik Łęczna
Łęcznianie awans do ekstraklasy wywalczyli w dramatycznych okolicznościach. W końcu chyba każdy kibic ŁKS-u pamięta porażkę ich ulubionego zespołu w finale baraży właśnie z Górnikiem w 2021. W związku z powyższym klub z Lubelszczyzny zameldował się w elicie, choć trzeba przyznać, że w niej furory nie zrobił. Tylko rok potrwał jego pobyt na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Pierwszy sezon po spadku także był dla łęcznian trudny. Przeciętne dwunaste miejsce mówi samo za siebie. W następnych rozgrywkach udało im się jednak już powalczyć o awans. W sezonie zasadniczym zajęli piątą lokatę, co wiązało się z grą w barażach. W nich w pierwszym meczu po rzutach karnych ulegli Motorowi Lublin.
Wisła Płock
Spadek “Nafciarzy” był zaskakujący. Płocczanie przez znaczną część rundy jesiennej znajdowali się w czołówce ekstraklasy. Niemniej seria wielu porażek na wiosnę sprawiła, że Wisła ostatecznie spadła z elity po siedmiu latach spędzonych w niej. W pierwszym sezonie po spadku Wisła nie zachwyciła. Mimo kilku ciekawych transferów (300 tysięcy euro za transfer Nikoli Srećkovicia, który rozegrał prawie 200 meczów w serbskiej ekstraklasie) Wisła nie zdołała awansować nawet do baraży. Trzy porażki z rzędu przed końcem sezonu sprawiły, że w klubie z Mazowsza musieli zadowolić się zaledwie siódmym miejscem. W nadchodzących rozgrywkach cel Wisły jest jasny: powrót do ekstraklasy.
Lechia Gdańsk
Lechia to jedyny klub w tym zestawieniu, który już po roku wrócił do elity. Gdańszczanie na początku mieli poważne problemy; chociażby przed sezonem musieli odwołać sparing, bo… nie mieli wystarczającej liczby zawodników, by takowy mecz towarzyski rozegrać. Z czasem jednak przyszły poważne wzmocnienia, które sprawiły, że lechiści z każdym meczem grali coraz lepiej i ostatecznie awansowali z pierwszego miejsca z przewagą sześciu punktów nad drugim GKS-em Katowice.
Pod uwagę w tym zestawieniu nie wzięliśmy ŁKS-u, ale jemu też nie udało się od razu po spadku w sezonie 2019/20 wrócić do ekstraklasy. “Rycerze Wiosny” awansowali dopiero w trzecim roku spędzonym na zapleczu.
Fani Łódzkiego Klubu Sportowego powinni więc uzbroić się w cierpliwość. Awans w pierwszym sezonie po spadku byłby ogromnym sukcesem, ale bardzo trudno będzie go łodzianom osiągnąć. W końcu jedynym klubem, któremu ta sztuka udała się w ostatnim czasie jest Lechia Gdańsk. Warto jednak pamiętać, że gdańszczanie ten sukces wywalczyli w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach. Ich właścicielem jest Paolo Urfer, któremu zarzuca się kontakty z m.in. rosyjskimi oligarchami. Dzięki Urferowi Lechia miała pieniądze na transfery, na które innych klubów pierwszej ligi nie było stać. A gdy Lechia zaczęła mieć problem z zaległościami finansowymi, to natychmiastowo otrzymała pomoc od miasta, które wsparło ją dotacją wynoszącą dziesięć milionów złotych. Podobnym przypadkiem jest Wisła Płock, która po spadku otrzymała dotację tak wysoką jak Lechia; o wartości dziesięciu milionów złotych. W tym sezonie miejskie wsparcie wzrosło do 14 mln zł. I mimo że ŁKS na taką pomoc nie może liczyć, to i tak chce podjąć równorzędną walkę z klubami hojnie dotowanymi przez miasto. “Rycerze Wiosny” nie zamierzają biernie patrzyć i czekać nie wiadomo na co. Na razie dokonali osiem transferów, a to jeszcze nie koniec. Kilka dni temu na testach w ŁKS-ie był były bramkarz SSC Napoli Hubert Idasiak, a wciąż wzmocnień wymagają pozycje takie jak ofensywny pomocnik czy środkowy napastnik.