Bartłomiej Pawłowski to na razie najskuteczniejszy piłkarz Widzewa w PKO Ekstraklasie i niewątpliwie jedna z największych gwiazd obecnej drużyny. Występujący wcześniej w Śląsku Wrocław piłkarz przyznał, że pod koniec ubiegłego roku nie było mu po drodze z dolnośląskim klubem. Dlatego też zaczął rozglądać się za nowym pracodawcą. Jak się okazało, wybrał Widzew mimo innych ciekawych ofert.
– Miałem też propozycje z ekstraklasy czy z drugiej ligi tureckiej. Sam prezes był zszokowany, bo zadzwonił do mnie i powiedział, że byłoby fajnie gdybym przyszedł do Widzewa, a ja mu odpowiedziałem, że ok, że przyjdę – powiedział Pawłowski.
To jednak nie wszystko. Okazuje się bowiem, że władze Widzewa poinformowały 30-latka wprost, że ten nie będzie mógł liczyć na tak sowite wynagrodzenie, jak w poprzednich klubach.
– Prezes przyznał, że byłem opcją na liście transferowej po awansie, żeby przyjść już w ekstraklasie. Ale tak się złożyło, że ja byłem zainteresowany i klub także. Przez te ciekawe smaczki w Śląsku zacząłem brać to pod uwagę i jakoś te nasze interesy się zbiegły – zdradził Pawłowski.
I dodał: – Powiedzieli mi „Bartek, tu nie zarobisz”, a ja odpowiedziałem, że nie chcę przyjść do Widzewa zarobić, ale chcę pomóc zrobić awans. Traktowałem Widzew jako kolejne sportowe wyzwanie. Liczyłem na to, że pomogę, zrobię ten awans, będę częścią tego sukcesu.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew wyprowadzi się ze stadionu? Klub rozgląda się za nowymi biurami
W programie poruszony został także temat dotychczasowej kariery napastnika Widzewa. Przypomnijmy, że w wieku 21 lat Pawłowski trafił do hiszpańskiej Malagi, a jego debiut w meczu ligowym przypadł na spotkanie z Barceloną.
Ostatecznie jednak jego kariera nie potoczyła się tak, jak zapewne wówczas planował, bo po sezonie w Hiszpanii wrócił do Polski.
– Mogłem osiągnąć więcej, niż osiągnąłem. Wydaje mi się, że na Zachodzie zabrakło mi czasu – skomentował Pawłowski w „Foot Trucku”. – Byłem w Hiszpanii tylko jeden sezon i widziałem duży przeskok między polską ligą, a ligami z TOP 5. To jest naprawdę bardzo duża różnica w samym tempie myślenia, poruszania się czy grania bez piłki. Ja nadrabiałem te zaległości, ale czułem, że dalej muszę się uczyć, a to moje wypożyczenie wtedy już się kończyło – dodał.
Więcej anegdot i refleksji Bartłomieja Pawłowskiego możecie obejrzeć TUTAJ.
CZYTAJ TAKŻE >>> Co się stało z Fundambu? To chyba koniec kariery byłej gwiazdki Widzewa