
Niewielu piłkarzy z letniego zaciągu odcisnęło na drużynie swój wyraźny ślad jesienią. Na pewno zrobił to Sebastian Bergier. W ostatniej chwili “odpalił” Andi Zeqiri i w naszym rankingu poszedł wyraźnie do góry. A inni, jak wypadli?
Za piłkarzami Widzewa koniec pierwszej rundy rozgrywek. Bez owijania w bawełnę – było bardzo źle. Wszystko wskazuje na to, że łódzka drużyna nie jest w strefie spadkowej tylko dlatego, że zespoły, które w tabeli są za nią, rozegrały mniej meczów. To GKS Katowice i Motor Lublin, które tak jak Widzew mają po 20 punktów, ale jedno spotkanie rozegrane mniej.
Legia Warszawa, pierwsza drużyna pod kreską, ma 19 punktów i jeden mecz rozegrany mniej. Ostatni w tabeli Piast ma 17 oczek, ale aż dwa spotkania mniej od Widzewa. Przedostatnia jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która – tak jak ekipa z Łodzi – zagrała 20 razy (ma 19 punktów). Widzew to więc jedna z najgorszych zespołów PKO BP Ekstraklasy w tym sezonie i nie ma się sensu za to stwierdzenie obrażać. Takie po prostu są fakty, co dodatkowo można potwierdzić kolejną statystyką – żaden inny zespół nie przegrał w tym sezonie aż 10 razy. A Widzew tak.
A miało być inaczej. Latem przeprowadzono rewolucję w kadrze, sprowadzono aż czternastu piłkarzy. Dzisiaj wiemy, że albo zbyt dużo, albo po prostu za słabych. Po raz ostatni ocenialiśmy nowych w październiku. Mieli wtedy jeszcze sporo czasu i meczów, by udowodnić, że jednak mają jakość i zrobić coś dla drużyny. I niektórzy zrobili, innych pociągnęło jeszcze w dół. Dlatego w naszym rankingu są zmiany wobec październikowego zestawienia.
Wtedy był drugi. Ale zasłużył na miano najlepszego piłkarza sprowadzonego latem do Widzewa. Bergier strzelił 9 goli i walczy o koronę króla strzelców ligi. Tyle samo bramek zdobył w poprzednim sezonie, gdy grał jeszcze dla GKS-u Katowice. Tyle samo miał najlepszy strzelec Widzewa w ostatnich rozgrywkach, czyli Imad Rondić. Sprowadzenie Bergiera do drużyny to transfer idealny, bo przecież 25-latek trafił do niej za darmo.

W październiku był liderem naszego zestawienia. I później nie schodził poniżej dobrego poziomy, tzn. zszedł tylko raz w meczu z Koroną Kielce. Ale i tak Hiszpan był najlepszym obrońcą Widzewa jesienią i jednym z najlepszych nowych zawodników.

Kolejny Hiszpan w zestawieniu. Wtedy był na szóstym miejscu. Akurat wtedy miał słabszy okres po naprawdę dobrym. I wrócił na dobre tory, wywalczył miejsce w pierwszym składzie i robił dużo dobrego dla drużyny. To po jego akcji w Gliwicach Widzew miał karnego i wyszedł na prowadzenie, by potem wygrać. To Baena asystował przy bramce Andiego Zeqiriego w Szczecinie, dzięki czemu Widzew gra dalej w STS Pucharze Polski.

Poprzednio na dziewiątym miejscu. Poza meczem w Lubinie Cypryjczyk grał na prawej obronie, czego nie lubi. Gra jednak tam, gdzie jest potrzeba i gdzie chce trener. Nie ma wyjścia. I gra dobrze. Jest dobrze wyszkolony technicznie, ma dobry timing, potrafi odebrać piłkę, zablokować rywala i wyprowadzić akcję. Według nas ma jeszcze bardzo duże rezerwy.

Przejechaliśmy po Szwajcarze walcem w październikowym zestawieniu. Miał wtedy na koncie pięć meczów, z czego jeden w pierwszym składzie. Oddał pięć strzałów, z czego trzy były celne. To były złe statystyki. A mowa o reprezentancie Szwajcarii, który – wszystko na to wskazuje – poleci na Mundial. I o piłkarzu, za którego Widzew zapłacił rekordowe 2 miliony euro. Wydawało się, że Zeqiri będzie w dobrej formie dopiero na wiosnę, że jesień będzie całkowicie stracona. Ale tak się nie stało. Szwajcar wziął się za robotę, przekonał trenera Igora Jovićevicia i wywalczył miejsce w składzie obok Bergiera. I zaczął strzelać i to celnie. Najpierw był gol w Gliwicach, potem w Szczecinie, który dał awans do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Zeqiri z ostatniego miejsca w poprzednim rankingu transferowym awansował na piąte.

Poprzednio umieściliśmy go na czwartym miejscu razem z Veljko Iliciem. Bo naszym zdaniem to równi sobie bramkarze, obaj mają wady i zalety. Ale ostatecznie to Polak wygrał rywalizację i to on kończył rundę w bramce, chociaż wydawało się, że Serb będzie górą. Kikolski zaliczył dwa mecze z czystym kontem. W Lubinie bronił dobrze do 86. minuty. Może nie zawalił, ale nie pomógł.

Albańczyk ma spore umiejętności, jest lepszy od Szymona Czyża, który gra na tej samej pozycji. Problemem Selahiego są jednak urazy. Może wiosną pokaże pełnię możliwości? Na to liczymy, bo to zawodnik, który obok Juljana Shehu mógłby grać w reprezentacji swojego kraju.

Wszystko szło dobrze, aż do momentu, jak Kosowianin pojechał na zgrupowanie kadry. Osiągnął sukces, bo jego reprezentacja awansowała do baraży i w dużym stopniu to też jego zasługa. Gallapeni wrócił jednak zmęczony po rozegraniu dwóch meczów i z Koroną Kielce zawalił, wyleciał z boiska. I stracił miejsce w składzie. To jednak chłopak, który może jeszcze pomóc Widzewowi. Warto go rozwijać, chociaż na pewno na lewą stronę potrzebny jest ktoś o jeszcze wyższych umiejętnościach.

Skończył rok bez gola i w rezerwie. To najlepiej pokazuje, że coś poszło nie tak. Niezmiennie szkoda nam Fornalczyka, bo zawsze dawał z siebie wszystko i miał ogromnego pecha. Zamiast zdobywać gole kolejki, trafiał w poprzeczki albo obok bramki. Wierzymy w niego, wiosna będzie jego.

Miał wszystko w swoich rękach i zawalił po prostu. Miał kilka dobrych występów, ale żadnego wybitnego. Nie wygrał meczu dla Widzewa, co w przeszłości robili m.in. Jakub Wrąbel, Henrich Ravas, a nawet Rafał Gikiewicz. Serb miał też wpadki i nic dziwnego, że wypadł ze składu.

Fajny początek, który dawał nadzieję (dużą!) i fatalny koniec. Nigeryjczyk nie tylko wypadł z pierwszego składu, ale w ogóle nie wchodził na boisko z ławki. Najwyraźniej nie był potrzebny. Przykre.

Gdy pisaliśmy o nim w październiku, był graczem trzecioligowych rezerw. Rok kończył jako rezerwowy wchodzący w pierwszym zespole, więc zrobił postęp. Może wiosną powinien iść na wypożyczenie, by grać więcej?

Transferowy niewypał. Nie wiadomo właściwie, po co przyszedł do Widzewa. Nie stawiali na niego nawet jego rodacy Żeljko Sopić i Igor Jovićević, więc coś musiało być na rzeczy. Chyba nie ma sensu szukać piłkarz w drugiej lidze tureckiej.

Transferowy niewypał level master. Tego nie da się obronić, a nawet wytłumaczyć. Mindaugas Nikolicius brał chyba Senegalczyka w panice, że nie uda mu się sprowadzić do ataku nikogo innego. Niko odszedł, a Widzew został z Ba. I teraz zapewne spróbuje się go pozbyć.
