Chociaż Widzew zdobył jeden punkt w meczu ze Stalą, to styl w jakim to uczynił nie może napawać optymizmem. Zespół z al. Piłsudskiego zawiódł po raz kolejny, bo w Rzeszowie znowu był słabszy od swojego przeciwnika.
W pierwszym składzie Widzewa ponownie obejrzeliśmy Marcela Gąsiora, który pokazał się z bardzo dobrej strony z starciu ze Skrą. Do jedenastki wrócił natomiast Mateusz Możdżeń, który zastąpił Bartłomieja Poczobuta.
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że Stal podeszła do starcia z liderem II ligi bez żadnych kompleksów. Gospodarze rozpoczęli dzisiejsze spotkanie z większym animuszem i w pierwszych 15 minutach stworzyli sobie dwie świetne okazje do zdobycia gola. Najpierw jednak strzał Reimana zblokował Wołąkiewicz, a następnie uderzenie kapitana rzeszowskiej ekipy z najwyższym trudem obronił Wojciech Pawłowski.
Na dobrą akcję Widzewa czekaliśmy do 24. minuty, kiedy to Możdżeń dośrodkował wprost na głowę Tanżyny, ale stoper gości minimalnie się pomylił i piłka nie znalazła drogi do bramki.
Chwilę później znowu bardzo groźnie było pod bramką Wojciecha Pawłowskiego za sprawą Michalika. Górą jednak znowu okazał się bramkarz Widzewa.
Trzeba podkreślić, że widzewiacy pozwalali na zbyt wiele swoim rywalom. Łodzianie nie sprawiali wrażenia, że chcieliby odkupić winy za kompromitację ze Skrą Częstochowa. To rzeszowianie byli bardziej zmotywowani, byli szybsi i silniejsi. Zawodnicy trenera Kaczmarka, podobnie jak w meczu ze Skrą, w pierwszej połowie grali poniżej oczekiwań.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. To gospodarze kontrolowali przebieg gry, a Widzew zupełnie nie miał pomysłu na to, jak postraszyć swoich rywali. Minuty upływały, a łodzianie bronili się coraz głębiej i coraz bardziej chaotycznie. Mimo to robili to skutecznie.
Piłkę meczową zmarnował w 91. minucie Daniel Tanżyna, który oddał strzał głową po dośrodkowaniu Łukasza Kosakiewicza. Jak przystało na poziom dzisiejszego meczu, uderzył niecelnie. Chwilę później jeszcze przed szansą stanął Rafał Wolsztyński, ale jego uderzenie obronił Kaczorowski.
Widzew nie mógł się podobać. Trzy groźne okazje na przestrzeni całego spotkania to zdecydowanie za mało jak na zespół posiadający w swoim składzie takie indywidualności.
Trener Kaczmarek musi coś zmienić. Tak grający Widzew może mieć problem nie tylko z utrzymaniem pozycji lidera w najbliższych tygodniach, ale także wywalczeniem bezpośredniego awansu do Fortuna 1 Ligi.
Stal – Widzew 0:0
Stal: Kaczorowski – Trznadel, Kostkowski, Góra, Głowacki, Michalik, Kotwica, Szeliga (76. Mozler), Plewka (46. Kłos), Reiman, Pieczara (68. Goncerz)
Widzew: Pawłowski – Kordas, Tanżyna, Wołąkiewicz, Kosakiewicz, Gutowski (90. Prochownik), Możdżeń, Gąsior, Ojamaa (83. Turzyniecki), Radwański (70. Wolsztyński), Robak