Wymowny śmiech trenera ŁKS-u. “Za dużo emocji”.
ŁKS zremisował z Jagiellonialą. Mecz obfitował w boiskowe kontrowersje. Łodzianie ukarani zostali rzutem karnym, bo Daniel Stefański, arbiter dopatrzył się zagrania ręką Kaya Tejana. Na powtórkach przygotowanych przez telewizję trudno ocenić co zrobił Holender.
Najpierw, zasłużenie ukarany drugą żółtą kartką został Engjell Hoti. Chwilę później, gdy po zamieszaniu przed ełkaesiackim polem karnym Tejan wyłuskał piłkę i chciał ruszyć z kontrą został sfaulowany. Żywiołowo zareagował Kazimierz Moskal ,trener ŁKS-u, który jak sam przyznaje zapytał sędziego, dlaczego nie ukarał piłkarza Jagiellonii żółtą kartką. Jego piłkarze byli upominani za mniejsze przewinienia.
– To moja pierwsza czerwona kartka w trenerskiej karierze. Przepisy są takie, że gdy wybiega się ze strefy i pyta, czy nie było faulu na moim zawodniku to dostaje się asa kier – powiedział Moskal.
Na pytanie, czy sędzia swoją niekonsekwencją nie wypaczył wyniku spotkania, Moskal odpowiedział śmiechem.
– Myślę, że w tym meczu było za dużo niepotrzebnych emocji. Dużo miałbym do powiedzenia, ale na dziś kończę- dodał zasłużony trener.
Oprócz kontrowersyjnego rzutu karnego, ŁKS ukarany został pięcioma żółtymi kartkami. Zawodnicy Jagiellonii popełnili prawie tyle samo przewinień, faulowali przez cały mecz, po raz pierwszy ukarani zostali w doliczonym czasie gry. Sędzia doliczył do pierwszej połowy szesnaście minut. Nie da się nie odnieść wrażenia, że przez swoją niekonsekwencję wprowadził na boisko niepotrzebny chaos, nad którym nie mógł zapanować.
– Nie jestem od oceniania pracy sędziów – podsumował krótko Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.