Nie tak wyobrażali sobie kibice Widzewa wznowienie ligowych rozgrywek. Bilety na mecz z Jagiellonią rozeszły się błyskawicznie, stadion wypełnił się po brzegi, ale pozytywnych emocji nie było tego dnia za wiele.
Zaczęło się nieźle, bo choć Widzew stracił bramkę w 9. minucie, już 120 sekund później znów remisował. I to po całkiem ładnej akcji i golu ulubieńca miejscowej publiczności – Bartłomieja Pawłowskiego. Niestety, choć łodzianie całkiem dobrze radzili sobie przez całą pierwszą połowę, w 35. minucie stracili drugą bramkę i… wszelką inicjatywę. Od tego momentu było już tylko gorzej, a po przerwie czerwono-biało-czerwoni zatracili niemal cały ofensywny impet. Jagiellonia grała cierpliwie i uważnie z tyłu, czekając na swoje akcje, a wynik meczu ustaliła niedługo po zmianie stron, gdy Jesus Imaz podwyższył na 3:1.
CZYTAJ TEŻ: Widzew z rekordowymi minutami młodzieżowców
Zespół Daniela Myśliwca w drugiej części spotkania był bezsilny. Nie pomógł żywiołowy doping prawie 17 tysięcy fanów (oficjalna frekwencja meczu to 17658, ale wchodzi w to ponad 900 fanów gości). Ci do domów wracali jednak w minorowych nastrojach. Największym pozytywem była wspomniana bramka głową Pawłowskiego po ładnym dośrodkowaniu Andrejsa Ciganiksa. I akurat ten moment – wrzutki Łotysza, a po chwili radość drużyny, obejrzeć możecie w naszej galerii z tego spotkania. By ją zobaczyć, wystarczy kliknąć w poniższe zdjęcie.
NIE PRZEGAP: Jedyna nadzieja Widzewa to słabość innych? Trzeciego do spadku racz nam dać ligo