GKS Bełchatów prowadził z Wisłą Puławy do ostatniej z sześciu doliczonych minut. Zabrakło jednak koncentracji i zamiast trzech punktów jest jeden.
GKS po raz pierwszy wystąpił pod wodzą Kamila Sochy, który w tym tygodniu zastąpił Patryka Rachwała. Nowy szkoleniowiec dokonał trzech zmian w składzie, m.in. stawiając na Leonida Otczenaszenkę w bramce. Gospodarze mieli przewagę od początku i… tradycyjnie wielkie problemy ze skutecznością. Dobrych okazji nie wykorzystali Dawid Flaszka, Szymon Sołtysiński i Mikołaj Graczyk, dlatego do przerwy był remis.
W drugiej połowie gra się nie zmieniła, bo inicjatywę wciąż mieli gospodarze. Wreszcie dośrodkowanie Marcina Ryszki zamienił na upragnionego gola Graczyk. Wisła rzuciła się do ataków, jednak bramkarz GKS-u spisywał się dobrze, a gdy już wydawało się, że musi skapitulować, wyręczył go Martin Klabnik.
W ostatnich minutach potwierdziła się zasada o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą… Sołtysiński znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, jednak w idealnej sytuacji trafił piłką w poprzeczkę. Rywale boleśnie skarcili GKS w doliczonym czasie, a dokładnie w szóstej dodatkowej minucie, kiedy wyrównał Carlos Cevada i zamiast radości z trzech punktów, w Bełchatowie był smutek z powodu straty dwóch.
GKS Bełchatów – Wisła Puławy 1:1 (0:0)
1:0 – Graczyk 67.
1:1 – Cevada 90.+6
GKS: Otczenaszenko – M. Gancarczyk, Kunka, Klabnik, Szymorek – Wroński (66. Gabor), Graczyk, Ryszka, Flaszka, Miarka (82. Kempski) – Sołtysiński (90. Dobosz).