W starciu 1/8 finału Pucharu Polski Widzew Łódź Futsal mierzył się z Constractem Lubawa. Utytułowany i naszpikowany gwiazdami przeciwnik był tego dnia w poważnych opałach, ale wyszedł z nich obronną ręką.
Dla Widzewa Łódź ten mecz był przede wszystkim nagrodą za dobry sezon i ciężką pracę wykonaną przez cały zespół. Ale dla ambitnych czerwono-biało-czerwonych starcie z aktualnym wicemistrzem kraju było też wielkim wyzwaniem, największym w historii drużyny. I łodzianie podeszli do niego w pełni skoncentrowani i maksymalnie zmotywowani.
Faworyzowany rywal, trzeci obecnie w tabeli Statscore Futsal Ekstraklasy Constract Lubawa trafił na nadspodziewanie skuteczny opór pierwszoligowca. Marcin Stanisławski i spółka konsekwentnie realizowali swój plan na ten mecz, czego efektem była zdobyta przez Daniela Krawczyka bramka na 1:0. Doświadczony snajper samodzielnie oszukał dwóch rywali i po szybkiej wymianie podań z jednym z kolegów pokonał bramkarza rywali.
Od 12. minuty widzewiacy sensacyjnie prowadzili i choć przeciwnik miał sporo dogodnych okazji, wyrównał dopiero w 18. minucie, kiedy po błyskawicznej akcji gola dla drużyny z Lubawy zdobył Pedrinho. To trafienie w pewnym sensie otworzyło mecz. W końcówce pierwszej połowy obie drużyny miały jeszcze świetne sytuacje, ale znakomicie zachowywali się bramkarze po jednej i drugiej stronie boiska. Łodzianie byli w otyle trudniejszej sytuacji, że mieli już na koncie piąty faul i ciążyło nad nimi widmo przedłużonego rzutu karnego. Udało się go jednak uniknąć.
Po zmianie stron Constract chciał jak najszybciej potwierdzić swoją wyższość, ale pierwsi gola znów strzelili gospodarze. Lewą stroną szarżował Michał Marciniak, który zdecydował się na strzał z ostrego kąta i zrobił to z taką precyzją, że piłka znalazła drogę do bramki mocno zaskoczonych gości. Lubawianie dążyli jednak do wyrównania i udało im się osiągnąć cel w 33. minucie, gdy łodzianie walczyli na parkiecie drugą czwórką.
Widzewiaków nie wybiło to jednak z rytmu. Dalej odważnie szukali swoich szans, a mogli sobie na to pozwolić bo ich tyły zabezpieczał niesamowity Dariusz Słowiński. Jeśli jednak piłka przeszła kapitana, co zdarzało się bardzo rzadko, to z linii lub tuż sprzed niej wybijał ją Stanisławski. Bramkarz łodzian dwoił się i troił, by nie skapitulować po raz trzeci, a swoim refleksem popisał się między innymi na sekundy przed końcem drugiej połowy.
I stało się. Czołowa futsalowa ekipa w kraju nie zdołała pokonać w regulaminowym czasie gry nadal pierwszoligowego Widzewa. O losach awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski zadecydować miała dogrywka, rozgrywana w formacie 2 razy 5 minut. Dodatkowy czas gry rozpoczął się dla łodzian fatalnie. Już w drugiej minucie stracili oni przez drugą żółtą kartkę Maksyma Panasenko, a w konsekwencji jego przewinienia również bramkę, zdobytą przez Constrakt z rzutu karnego.
Drużyna Marcina Stanisławskiego występami w tegorocznej edycji Pucharu Polski pokazała, że może z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zespół, który już w najbliższy weekend zapewnić może sobie awans do Statscore Futsal Ekstraklasy, potwierdził meczami z czołowymi drużynami krajowej elity – FC Toruń (3:2) i Costractem Lubawa (2:3), że nie musi obawiać się zderzenia z najwyższą klasą rozgrywkową, a przy kontynuacji pracy zgodnie z obranym kierunkiem i poszerzeniu kadry, może stać się jej pełnoprawnym przedstawicielem. A na rewanż z Contstratem przyjdzie czas już na najwyższym szczeblu…
Bramki dla Widzewa Łódź Futsal: Daniel Krawczyk, Michał Marciniak.
Skład Widzew Łódź Futsal: Dariusz Słowiński – Marcin Stanisławski, Maksym Panasenko, Michał Marciniak, Daniel Krawczyk oraz Aleksiej Dachina, Maciej Schmidt, Jan Durek, Eryk Jarzębski, Michał Bondarenko, Tomasz Gąsior, Wojciech Łasak.
Żółte kartki: Maksym Panasenko, Jan Dudek, Michał Marciniak, Marcin Stanisławski (Widzew) oraz Luan (Constract).
Czerwona kartka: Maksym Panasenko (za drugą żółtą).
Daniel KrawczykDariusz SłowińskifutsalMarcin StanisławskiMichał MarciniakWidzew Futsal