Imad Rondić, który zimą odszedł z Widzewa do FC. Koeln, w poniedziałek zadebiutował w Rakowie Częstochowa.
Chyba nikt nie przypuszczał, że rozbrat Imada Rondicia z Ekstraklasą będzie tak krótki. Bośniak opuszczał Łódź zimą jako najlepszy strzelec RTS-u. Miał na koncie dziewięć goli, to bardzo solidny wynik. Napastnik ruszył na podbój zachodu i dołączył do FC Koeln. Niemcy zapłacili Widzewowi 1.5 miliona euro. Już wtedy mówiono o tym, że to majstersztyk czerwono-biało-czerwonych, bo Rondić pomimo niezłych liczb, był po prostu bardzo przeciętnym graczem. Poza walecznością, nie wyróżniał się niczym szczególnym.
ZOBACZ TAKŻE>>>Zeqiri to dopiero początek. Widzew kupi kolejne gwiazdy
Bośniakowi nie udało się wywalczyć składu w drużynie walczącej o awans do Bundesligi. “Rondi” strzelił w sumie jednego gola, w wygranym 2:1 spotkaniu z Paderborn. Teraz 26-letni napastnik wrócił do Polski. Trafił do zespołu, który chciał go już zimą, ale oferował za mało pieniędzy. Mowa oczywiście o Rakowie Częstochowa. Do “Medalików” Rondić dołączył w trakcie przerwy reprezentacyjnej, na zasadzie wypożyczenia. Już w poniedziałkowym meczu z Górnikiem pojawił się na boisku. Jego drużyna przegrała 0:1, a sam piłkarz zmarnował jedną naprawdę groźną sytuację.
Czy w kontekście transferów Sebastiana Bergiera, Pape Meissa Ba i Andiego Zeqiriego, Widzew może żałować, że Rondić będzie od teraz występować dla innego polskiego zespołu?