To nie jest udany początek sezonu dla futsalistów Widzewa. Kompletnie przebudowany zespół przegrał trzy pierwsze mecze i zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Niestety niewiele wskazuje na to, by kolejne tygodnie przyniosły zmianę sytuacji łódzkiej ekipy.
Już przed pierwszym spotkaniem w ekstraklasie wiadomo było, że najważniejszym celem Widzewa na ten sezon będzie wywalczenie utrzymania w lidze. Niestety klub boryka się z problemami finansowymi i mimo ogromnego zaangażowania prezesów i trenera Marcina Stanisławskiego, nie udało się utrzymać zespołu z poprzedniego sezonu. Odeszło m.in. czterech najlepszych strzelców drużyny, najlepszy obrońca i najlepszy bramkarz.
W ich miejsce ściągnięto innych zawodników, którzy jednak nie prezentują takiego poziomu jak poprzednicy. Boleśnie się o tym przekonaliśmy już na początku sezonu, kiedy to bramkarza Widzewa pokonywali Eric Sylla i Filip Vaktor, którzy jeszcze pół roku temu stanowili o sile łódzkiej ekipy.
Dodatkowo, futsal, jak mało który sport, wymaga zgrania zespołu. A tego nie da się wypracować w kilka tygodni.
Widzew jako jedyny zespół w całej ekstraklasie nie zdobył jeszcze punktu. I ciężko się spodziewać, że ten stan rzeczy zmieni się po meczu numer cztery. Do Łodzi przyjedzie bowiem aktualny wicemistrz Polski, który zamierza urządzić sobie wielkie strzelanie.
Okazuję ku temu ma świetną, bowiem w trzech meczach Widzew stracił najwięcej bramek w lidze – aż 16. A powstrzymanie takich graczy jak Pedrinho, Bruno Cintra czy Matheus Dener będzie ogromnym wyzwaniem. Constract szybko pozbierał się po niespodziewanej porażce z Futsalem Świecie i pewnie ograł Legię w Warszawie.
W niedzielnym starciu faworytem będą goście. Przed meczem jeszcze jednak nikt nie wygrał, zaś tegoroczna FOGO Futsal Ekstraklasa już nie raz udowodniła, że niespodzianki są tu na porządku dziennym.
CZYTAJ TAKŻE >>> Rekordowe dotacje w Łodzi. ŁKS dostał więcej niż Widzew, ale…