Niedzielny mecz Widzewa z Ruchem decyzją arbitra Tomasza Kwiatkowskiego został odwołany. Powodem stojąca na murawie woda, która uniemożliwiała granie. Dlaczego nie udało się jej pozbyć?
Wygląda na to, że problemem nie jest sama konstrukcja stadionu przy Al. Piłsudskiego 138, choć to, że jest on usytuowany stosunkowo nisko, na pewno nie pomaga w odprowadzaniu z niego wody.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa: Odwołanie meczu to dla mnie niezrozumiała decyzja
W sytuacji takiej, jak w niedzielę, zawiniła przede wszystkim miejska sieć kanalizacyjna. Niewydolny jest system, który powinien odpowiadać za odbiór wody poza stadionem. Nie jest to w Łodzi nowy problem. Nie pierwszy raz podczas obfitych opadów deszczu woda po prostu stała na wielu ulicach miasta czy w torowiskach. Nieobce mieszkańcom Łodzi są również zalania między innymi tunelu na trasie W-Z. Już w południe serwis miejski Łódż.pl informował, że ZWiK otrzymał zgłoszenia o kilkudziesięciu zalanych ulicach miasta [SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY].
NIE PRZEGAP: Będzie pomnik zgodowy Widzewa i Ruchu
Jak udało nam się ustalić, najprawdopodobniej na takiej samej zasadzie woda nie mogła opuścić stadionu Widzewa przed meczem z Ruchem. W związku z tym, mimo zaangażowania służb, a także pracowników Widzewa i MAKiS-u, ciągłe opady sprawiły, że wody nie udało się usunąć z płyty. Jej stan według opinii arbitra niedzielnego spotkania, nie nadawał się do jego rozegrania.
WIĘCEJ: Sędzia Kwiatkowski tłumaczy odwołanie meczu Widzewa z Ruchem