Lirim Kastrati zaliczył swój trzeci występ w jedenastce Widzewa. I nie był to występ dobry. Piłkarza wytłumaczył trener Daniel Myśliwiec.
25-latek jest jednym z nowych piłkarzy Widzewa. Rafał Gikiewicz od razu wskoczył do składu, Ivan Krajcirik musi póki co pogodzić się z pozycją nr 2 w widzewskiej bramce. Zawiedziony może być też Noah Diliberto. Francuz zagrał dopiero w trzech meczach, z czego tylko raz od początku. Uzbierał tylko 74 minuty, chociaż strzelił pięknego gola. W meczu z Górnikiem Zabrze przebiegł z piłka 81 metrów i wspaniałym strzałem pokonał bramkarza. W trzech kolejnych meczach nie powąchał murawy, chociaż jest zdrowy.
CZYTAJ TEŻ: Widzew świętował w rodzinnym gronie i w świetnej atmosferze
Cztery mecze na koncie ma Kastrati. Kosowianin póki co nie może jednak swojego pobytu w Widzewie zaliczyć do udanych, chociaż trzeba też pamiętać o urazie, z jakim się zmagał. Ale piłkarz przegrywał też rywalizację o grę na prawej obronie z Pawłem Zielińskim. Ostatnio bliżej składu był też wracający do gry po kontuzji Mato Milos.
Ale teraz Zieliński i Milos wypadli z kadry. Obaj są kontuzjowani, chociaż w przypadku Chorwata sytuacja jest dziwna, bo Widzew poinformował, że Milos nie ma urazu, ale grać nie może i przejść ma kolejne badania. Zieliński wypadł na co najmniej dwa tygodnie.
Przeciwko Koronie Kielce od początku wyszedł więc Kastrati. Kosowianin grał do 81. minuty. Zmienił go lewy obrońca Luis da Silva. Do zmiany powinno dojść już wcześniej, bo Kastrati grał źle. Źle się ustawiał, dał się wyprzedzać i ogrywać. Po jego błędzie Korona zdobyła kontaktowego gola i nabrała wiatru w żagle. Dopiero po tym golu Daniel Myśliwiec zdjął 25-latka z boiska. Na pomeczowej konferencji przyznał, że za późno.
– Lirim był za wysoko, przegrał pozycję, w polu karnym też byliśmy spóźnieni – mówił o tej sytuacji trener Widzewa wcześniej wspominając, że we wcześniejszej fazie tej akcji spóźnieni byli także Fabio Nunes i Jordi Sanchez.
Później mówił już o Kosowianinie. – Wszyscy będą obwiniać jego, że to on popełnił najbardziej błąd. Ale to ja przespałem moment zmiany – stwierdził.
Myśliwiec przyznał, że grać od początku miał Milos. – Rozegrał kapitalny mecz z Górnikiem Łęczna, wiem, że to rywal z niższej ligi i że to był sparing, ale zagrał po takiej przerwie i zrobił to kapitalnie. Był przygotowany do gry, ale nie mógł zagrać. Z kolei Zielu borykał się z problemami. Więc Lirim wskoczył do składu po dłuższej przerwie. W sensie technicznym, taktycznym, był przygotowany świetnie. Ja przespałem moment, kiedy jego ciało zaczęło reagować wolniej.
Szkoleniowiec Widzewa dodał, że teraz wszyscy będą wieszać psy na Kastratim, że grał słabo, że popełnił błąd i Widzew mógł przez niego przegrać. – Ale to mój błąd, moje niedopatrzenie, ewidentnie zgubiłem moment, gdy Lirim nie mógł reagować już tak dobrze, jak w pierwszej połowie. Wcześniej niedokładnie zagrał do Żyrki, przeciwnik miał szansę na kontratak i to był ostatni dzwonek, by zrobić zmianę – tłumaczył.
Myśliwiec mówił też o tym, dlaczego zmiany były dość późno. – Mówiłem nawet jednemu z rezerwowych piłkarzy [najpewniej był to Sebastian Kerk – przyp. ŁS]: “wpuściłbym cię szefie, bo zasługujesz, by wejść wcześniej, ale chłopaki grają tak dobrze, że nie powinienem robić jeszcze zmiany”. Stąd ten przeciągnięty moment – mówił.
Myśliwiec dodał, że czeka na moment, kiedy wszyscy będą gotowi do rywalizacji, także wszyscy prawi obrońcy. – Widzę, jak bardzo dobrze działa rywalizacja na piłkarzy – zakończył.