Żużlowcy Orła Łódź zostają w pierwszej lidze na następny sezon. Jaka w tym ich zasługa? Niewielka.
Orzeł Łódź utrzymał się w pierwszej lidze. To nie jest zasługa łódzkich zawodników, którzy świetnie jeździli przez cały sezon, albo chociaż pod koniec. Po prostu w lidze była słabsza drużyną, z którą łodzianie po trudach wygrali mecz. Chodzi o PSŻ Poznań. Gdyby poznaniacy wygrali z Landshut, a do przedostatniego biegu rywalizacja w Niemczech była wyrównana, Orzeł spadłby do drugiej ligi, bo w ostatniej kolejce przegrał z Polonią Bydgoszcz.
To kompromitacja zawodników, którzy od Witolda Skrzydlewskiego, honorowego prezesa klubu dostają niemałe pieniądze. W takim składzie personalnym, łodzianie powinni walczyć o awans, albo przynajmniej play-offy.
Do wymiany jest cały skład, być może bez ambitnego Mateusza Dula, który i tak pewnie odejdzie do ekstraklasy. Na dziesięć biegów w meczu z Bydgoszczą, łodzianie wygrali trzy i jeden zremisowali. Na dwa biegi przed końcem. Polonia pewna była punktu bonusowego, chociaż Orzeł zmniejszył wymiary porażki, bo przed wyścigami nominowanymi wygrał 5:1. Pierwszy na metę dojechał Niels Iversen, a drugi był Tom Brennan. Kolejne dwa wyścigi, łódzki zespół zremisował. Przegrał 42:28, ale to nie był koniec emocji dla kibiców zgromadzonych na obiekcie przy 6 sierpnia, bo trwał jeszcze mecz w Niemczech.
Orzeł Łódź – Polonia Bydgoszcz 42:28