Już za tydzień ŁKS Łódź rozegra pierwszy mecz ligowy w 2025 roku. Co powinno budzić obawy przed startem wiosny?
Stefanowi Feiertagowi jednego nie można mu było odebrać – skuteczności. Oczywiście można było się do niego przyczepić o wiele rzeczy, nawet tak prostych, jak przyjęcie piłki czy odegranie jej na kilka metrów, lecz dziewięć goli i dwie asysty w 21 występach to jednak wynik, do jakiego nie zbliżył się żaden napastnik, grający w ostatnich latach w ŁKS-ie.
Wiosną ŁKS musi sobie radzić bez Austriaka. Piłkarz chciał przenieść się do Niemiec, a klub się zgodził. Feiertag niedawno został piłkarzem trzecioligowego FC Saabruecken i już zadebiutował w nowych barwach.
W związku z powyższym jego zastąpienie będzie naprawdę sporym wyzwaniem. Zwłaszcza że napastnik w systemie Jakuba Dziółki spełnia naprawdę istotną rolę. W taktyce preferowanej przez tego trenera to “dziewiątka” jest kluczową postacią, dla której sytuacje kreuje pozostała część zespołu.
Feiertaga w barwach ŁKS-u ma zastąpić Marko Mrvaljević. Czy tak faktycznie będzie? Można mieć wątpliwości. Czarnogórzec większość swojej dotychczasowej kariery spędził w ojczystej lidze, która jest jedną z najsłabszych w Europie. Co więcej, jak dotąd ani razu nie zdobył dwucyfrowej liczby bramek w jednym sezonie.
Na środku ataku może zagrać również Andreu Arasa, ale on, co było widać jesienią, lepiej czuje się na boku boiska, gdzie może w większym stopniu wykorzystać szybkość i umiejętności technicznie, a uwaga stoperów przeciwnika nie skupia się wyłącznie na nim, co powoduje, że Hiszpan ma na murawie więcej miejsca.
Wciąż kibice ŁKS-u mogą mieć obawy co do trenera. Nie jest tajemnicą, że po rozegraniu ostatniego meczu w 2024 roku w klubie rozważano zmianę – mówił nawet o tym Robert Graf.
– Jeśli do jakichkolwiek zmian dojdzie, to na pewno dowiecie się tego przed startem przygotowań do rundy wiosennej. Bez względu na to, jaki będzie scenariusz, to nie przewiduje zwolnienia trenera po dwóch pierwszych kolejkach – powiedział wiceprezes ŁKS-u.
Ostatecznie szefowie klubu zachowali zimną krew i zdecydowali się na pozostawienie trenera Dziółki. Jednakże zarówno Graf, jak i Dariusz Melon, większościowy akcjonariusz ŁKS-u, podkreślają, że dziewiąte miejsce po 19. kolejkach to wynik rozczarowujący.
Dlatego zimą sprowadzono piłkarzy, którzy powinni stanowić wzmocnienie podstawowej jedenastki. Pytanie jednak, czy Dziółka będzie w stanie ich wykorzystać. Jesienią zdarzało mu się podejmować kontrowersyjne decyzje, jak przesunięcie Pirula do środku pola, gdzie kompletnie sobie nie radził. Jednocześnie przez dwa miesiące, od końcówki września do początku grudnia, choćby minuty nie dostał Mateusz Wysokiński, a gdy już pojawił się na boisku, to w meczach z Arką Gdynia i Legią Warszawa był najlepszym piłkarzem ŁKS-u.
Dziółka jesienią nie wprowadził żadnego nowego młodego zawodnika, a gdy piłkarze nie mieli sił, żeby grać tak intensywnie jak życzyłby sobie tego trener, to ŁKS często wyglądał tak, jakby nie miał pomysłu na grę.
Teraz kadra została wzmocniona, a szkoleniowiec miał czas, żeby usprawnić grę zespołu. Co więcej, do sztabu dokooptowano Marcina Matysiaka, który ma wspomóc Dziółkę doświadczeniem z pracy jako trener rezerw ŁKS-u, a nawet pierwszej drużyny w ekstraklasie.
Pierwsze dwa wiosenne starcia będą kluczowe, ponieważ właśnie wtedy ŁKS zmierzy się z dwoma bezpośrednimi rywalami w walce o awans. One duże powiedzą nam o tym, na co jeszcze stać podopiecznych Dziółki w aktualnych rozgrywkach.
ŁKS po 19. kolejkach zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli i do szóstego Górnika Łęczna traci już sześć punktów. Jeśli Górnik podtrzyma swoje punktowanie (1,68 pkt/mecz) do 34. kolejki, to zakończy sezon z 58 punktami na koncie. Zawodnicy ŁKS-u, żeby wyrównać ten wynik, będą musieli wiosną zdobyć 32 oczka w 15 starciach, czyli zdobywać średnio 2,13 pkt/spotkanie. To o 0,77 pkt więcej niż jesienią!
Dlatego nawet jeśli ŁKS w najbliższych miesiącach poprawi swoją grę i wyniki to nadal może być to zbyt mało, żeby awansować do baraży, co cały czas jest celem dwukrotnego mistrza Polski w tym sezonie.
– ŁKS gra o pierwszą szóstkę. Wiemy, że strata do dwóch pierwszych miejsc jest już wysoka, więc dążymy do tego, by jak najszybciej wejść do TOP 6 – zapowiedział w rozmowie z “Meczykami” trener ŁKS-u Jakub Dziółka.
Do tego generalnie na osiem ostatnich sezonów – mimo znanego na całą Polskę przydomka “Rycerze Wiosny” – tylko dwa razy ełkaesiacy lepiej punktowali wiosną niż jesienią. To oczywiście tylko statystyczna ciekawostka, ale jednak pokazująca, że w minionych latach ŁKS nie radził sobie w drugich częściach rozgrywek, gdy presja jest największa, ponieważ to właśnie wtedy rozgrywane są mecze, które decydują o losach całego sezonu.
ŁKS zatem, żeby awansować do baraży, wiosną będzie musiał się zaprezentować z wyjątkowo dobrej strony. Jakakolwiek poprawa względem jesieni nie wystarczy. To musi naprawdę znaczna, odczuwalna poprawa. Bez niej nie ma co nawet myśleć o pierwszej szóstce.
Rywale z pierwszej ligi w tym czasie także nie próżnowali. Bruk-Bet Termalica Nieciecza sprowadziła z Zagłębia Lubin Bartosza Kopacza. Miedź Legnica ściągnęła z Puszczy Niepołomice Wojciecha Hajdę, Mateusza Bochnaka z Cracovii, a także dwukrotnego reprezentanta Szwecji Gustava Engvalla. Arkę Gdynia wzmocniło trzech piłkarzy z ligowych rywali, a do tego nowym szkoleniowcem gdynian został Dawid Szwarga, który w zeszłym sezonie awansował z Rakowem Częstochowa do Ligi Europy.
Na rynku transferowym aktywnie działała też Wisła Płock, a ambicje na zajęcie miejsca w pierwszej szóstce mają również Ruch Chorzów, Górnik Łęczna i Wisła Kraków. Zaatakować czołowe lokaty z drugiego szeregu chcą też Polonia Warszawa, Znicz Pruszków i Stal Rzeszów. To sprawia, że o pierwszą szóstkę ŁKS będzie rywalizować z naprawdę dużą liczbą przeciwników.
Całościowo jednak wydaje się, że na razie czynników, które powinny napawać optymizmem kibiców ŁKS-u przed startem wiosny, jest więcej niż tych, których powinni się obawiać.
Niemniej, mimo dużych nadziei, które wytworzyły się wokół ŁKS-u w ostatnim czasie, warto zachować nieco spokoju i dystansu. Nie chodzi o niestawianie wysokich oczekiwań, ale należy sobie zdawać sprawę z tego, że inni rywale również nie zamierzają składać broni w walce o awans, a ŁKS – mimo że solidnie się wzmocnił – cały czas ma nad czym pracować. W związku z powyższym już sam awans do baraży będzie dużym osiągnięciem, zwłaszcza patrząc na sytuację w tabeli.