Czy przejście z ŁKS-u do Widzewa, i na odwrót, to powód do dyskredytacji człowieka i deklarację, że wstydzi się pracy z nim. Okazuje się, że tak i nie tylko dla radykalnych kibiców…
Tadeusz Gapiński, Andrzej Grębosz, Zdzisław Kostrzewiński to legendy Widzewa. Prawdziwe legendy, symbole klubu z al. Piłsudskiego (w ich czasach Armii Czerwonej). Do pierwszej ligi, dzisiejszej ekstraklasy, Widzew wprowadził Leszek Jezierski, człowiek-ikona obu łódzkich klubów, jeśli nie największy, to jeden z największych trenerów w historii łódzkiej piłki. W jednym i drugim łódzkim zespole grał (był kapitanem) i trenował go Marek Dziuba. Wszystkich łączy to, że zaczynali karierę w ŁKS-ie, ale największe sukcesy odnosili w Widzewie i dzięki temu dziś są szanowani po obu stronach miasta.
To tylko kilka przykładów, bo przecież w Widzewie i ŁKS-ie pracowali Paweł Kowalski, Jerzy Kasalik, epizod miał Ryszard Polak. Michał Probierz, który grał w Widzewie, a później go trenował, wygrał derby także jako szkoleniowiec ŁKS-u. Z klubem z al. Unii mistrzostwo Polski zdobył Zbigniew Wyciszkiewicz, wymieniony na Macieja Terleckiego, sukcesy odnosił Jerzy Zajda. W latach 90. XX wieku z ŁKS-u do Widzewa przeszli Andrzej Woźniak, Dariusz Podolski, Rafał Pawlak.
Był trenerską nadzieją ŁKS-u. Teraz przeszedł do Widzewa
Dlaczego to przypominam? Bo kibiców piłkarskich – obu klubów – podekscytowała informacja, że do sztabu szkoleniowego Widzewa dołączył Marcin Pogorzała, trener dotychczas kojarzony z ŁKS-em. Drużynę z al. Unii prowadził dwukrotnie, m.in. w przegranym pechowo barażu o ekstraklasę. Ale ŁKS mu podziękował, dlatego trafił do Wisły Kraków, a z niej do Widzewa.
Trener to także normalny zawód, jak księgowy, inżynier czy informatyk. Może tylko z większym stresem, odpowiedzialnością i przede wszystkim ogromną konkurencją i emocjami, które nie powinny brać górę nad rozsądkiem. Bo NORMALNY człowiek idzie zarabiać tam, gdzie go chcą i gdzie może się rozwijać. Tak jak Marcin Pogorzała, którego w ŁKS-ie nie chciano, stawiając m.in. Ariela Galeano, 28-letniego nikomu nie znanego Paragwajczyka.
Można było się spodziewać, że krzyk podniesie część kibiców, dla których zmiana klubu w jednym mieście to świętokradztwo,. Większość z nich może i słyszała o Gapińskim, Gręboszu Zajdzie czy Dziubie, ale lata radykalizacji nastrojów kibicowskich sprawiła, że wszystko, co kojarzy się z ŁKS-em, jest nie do zaakceptowania. Po przeciwnej stronie jest tak samo, o czym można się przekonać czytając wpisy o Pogorzale w Socjal Mediach.
Nie jestem zaskoczony takimi reakcjami, bo świat tych ludzi jest czarno-biały, a właściwie czerwono-biało-czerwony lub biało-czerwono-biały. Nie przypuszczałem jednak, że coś mnie może zszokować, choć kibolstwem zajmuję się/walczę od kilkunastu lat. A jednak. Niejaki Michał Feter wypluł z siebie następujący wpis:
Pamiętajcie proszę, że w życiu trzeba mieć zasady! Bardzo się wstydzę, że z gościem pracowałem!” Pod spodem jest screen z wypowiedzią Pogorzały, dlaczego dołączył do Widzewa.
Portal X
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby „autor” był zwyczajnym kibolem czy choćby kibicem o radykalnych poglądach. Choć, jak widać, nim jest, oprócz tego, że jest też dyrektorem Szkoły Gortata. Tego Marcina Gortata, który grał w NBA, gdzie przejście z Los Angeles Lakers do Clippers jest czymś zwyczajnym, podobnie jak z mistrza do wicemistrza. Być może nasza – niestety już była – koszykarska gwiazda interweniowała, bo konto zniknęło, ale w internecie nic nie ginie…
Ciekawe, co na to rodzice dzieci uczących się w szkole, której dyrektorem jest kibol? Później ludzie nie znający kibolskich realiów dziwią się, jak to możliwe, że w centrum Łodzi grupa wyrostków pobiła i upokorzyła, nagrywając zajście, rówieśnika, tylko dlatego, że kibicował innej drużynie. Skoro młodzi agresorzy mają takie wzorce, to skąd mają wiedzieć, że to co robią, jest złe! „Jesteśmy przekonani, że wartości, które daje sport, pozwalają nam wychowywać świadomych ludzi” – można przeczytać na stronie Szkoły Gortata. Świadomych czego? Tego, że przejście z ŁKS-u do Widzewa to dla wstyd?