– Legendami Widzewa są Boniek, Smolarek, Woźniak, czy Młynarczyk. Oni zdobywali mistrzostwa, grali w reprezentacji. Dla mnie wartością jest gra w tym klubie. Daję z siebie wszystko – mówi Bartłomiej Pawłowski.
Najlepszy strzelec Widzewa był gościem programu „Futbolownia”. Pytany był m.in. o to, czy nie miał wątpliwości wracając do Widzewa, gdy klub był jeszcze w Fortuna 1. Lidze. Twierdzi, że był przekonany, że robi dobrze i że będzie sukces, czyli awans. – Spodziewałem się tego ze względu na energię tego miejsca, kibiców, ludzi, którzy podnieśli Widzew z niebytu. Wiedziałem, że to musi wypalić i że jestem w stanie dołożyć swoją cegiełkę do awansu. Znałem trenera, wiedziałem więc na czym stoję. Podejmując wyzwanie, wiedziałem że praca będzie przynosiła efekty – powiedział.
Zdradził też, że byli tacy, którzy odradzali mu przejście z PKO Ekstraklasy do klubu z niższej ligi. – Koledzy piłkarze odradzali mi to. Mówili, że zejdę niżej i ciężko się będzie wydostać. Nie brałem tego pod uwagę. Byłem pewny siebie, przygotowany i czułem, że sprostamy.
I dodał, że teraz nie ma satysfakcji w związku z tym, że koledzy mu to odradzali, a Widzew nie tylko awansował, ale teraz jest tak wysoko w PKO Ekstraklasie. – Nie muszę się w ten sposób dowartościowywać, że komuś coś udowodniłem. Znam swoją wartość i wiedziałem, że przychodzące tu pomogę drużynie. Nie potrzebowałem adaptacji, bo jestem stąd, znam presję kibiców, czy osób związanych z klubem. Chodziłem na mecze Widzewa i wiedziałem, jak to funkcjonuje, że presja jest ogromna. Albo sobie radzisz od razu, albo potrzebujesz czasu. Ja byłem gotowy od razu.
CZYTAJ TEŻ: Kto w Widzewie zastąpi Jordiego Sancheza?
Prowadzący program Damian Czyżak spytał, czy Pawłowski wyobraża sobie, że zostaje w Widzewie na lata i zostaje legendą klubu. – Mój kontrakt nie wybiega tak daleko w przyszłość, że zostanę tu na wiele lat. Ale kto wie, może jakieś rozmowy się pojawią – powiedział i dodał, już a propos statusu legendy. – Legendami Widzewa są Boniek, Smolarek, Woźniak, czy Młynarczyk. Oni zdobywali mistrzostwa, grali w reprezentacji. Dzieciaki przez wiele lat utożsamiali się z nimi. Też byłem kibicem Widzewa, moja pierwsza koszulka była z nazwiskiem Artura Wichniarka, miałem jego plakaty. Nie mam parcia na szkło, dla mnie wartością jest gra w tym klubie. Daję z siebie wszystko. I nie myślę o sobie jako legendzie – stwierdził stanowczo.
Pawłowski chwalił też współpracę z Januszem Niedźwiedziem, którego poznał w Jarocie Jarocin. – Potrafi zaszczepić w piłkarza dobrą energię – powiedział. – Czuję jego zaufanie do mnie, ale też nie jest tak, że jest mi to dane z kapelusza. Zapracowałem na to. Nasza współpraca w Jarocie dobrze się układała, więc kiedy zadzwonił i zapytał, czy przyjdę do Widzewa, to się długo nie zastanawiałem.
Piłkarz Widzewa był też pytany, czy realny jest jeszcze jego wyjazd zagranicę. – Jest realny, bo teraz można wyjechać w każdym wieku. Zależy od potrzeby chwili, czy w danym klubie szukają kogoś o twoim profili. Ciężko powiedzieć, czy do tego dojdzie, bo nie myślę o tym za bardzo. Jak się coś pojawi, to będę się zastanawiał – odpowiedział. Dodał, że nie ma jeszcze pomysłu na to, co będzie robił po zakończeniu kariery. – Na pewno nie będę trenerem. Nie czuję tego teraz – stwierdził.
Cały wywiad dostępny jest tutaj.