W ramach 16 kolejki Tauron Ligi zmierzył się Chemik Police i ŁKS Commcerceon Łódź. Drużyna z Polic mimo kryzysu, który je dopada postawiła twarde warunki.
Pierwszy set nie układał się na korzyść łódzkich Wiewiór. Szybko za Lazović, weszła Ann Kalanadze. Chemik postawił twarde warunki i praktycznie całego seta dominował. Odwrócić kolej rzeczy próbowała Katarzyna Zaroślińska-Król. Niestety kłopoty z przyjęciem sprawiały, że policzanki nie miały większych problemów ze zdobywaniem kolejnych punktów. Pod koniec seta trener Masek postawił na Joannę Pacak. Jakość po stronie ŁKS-u prezentowały jedynie Saad i Zaroślińska-Król, które mimo fatalnego wyniku próbowały odwrócić losy seta. Na taką kapitan Wiewióry czekały. Doskonałe umiejętności i ogromna charyzma Zaroślińskiej-Król sprawiły, że walka trwała do końca. Niestety proste błędy popełniała Aleksandra Wójcik. Nie raz zdarzyło jej się trafić w antetnkę. Pod koniec znów oglądaliśmy charakterne łodzianki. z wyniku 21:16, wyciągnęły 22:20.Ostatecznie po błędzie Aleksandry Wójcik set wygrał Chemik Police 25:22
Jak mówił trener Masek w wywiadzie udzielonym naszej stronie, starki nie są w optymalnej formie, trenują ciężko przed Ligą Mistrzyń Cev. Mimo to nieco niedoceniana Britt Bongaers początek seta miała świetny. Zdobywała początkowego punkty, obsługiwała piłkami Nadje Ninković. Wcześniej nieco niewidoczna Klaudia Alagierska zaczęła punktować. Niestety blok Chemika Police blokował wszelkie ofensywne zapędy łodzianek. Reszta drużyny pomimo wielkiej ambicji nie mogła przeskoczyć pewnych ograniczeń fizycznych. Opieranie gry na dwóch zawodniczkach długofalowo mogło się sprawdzić. Mimo to taktyka, którą uwielbia trener Masek zaczęła przynosić skutki. “Wykończyć Brakoceić i jakoś to będzie”. Nie przez przypadek Zaroślińska-Król ma pseudonim “Smoku”. To jej loty w powietrzu sprawiły, że łodzianki zaczęły doganiać swoje rywalki. Po raz kolejny obserwowaliśmy grę “punkt za punkt”. Nic odkrywczego, ale należy powtórzyć to jeszcze raz. Kolejne świetne zawody rozgrywała Magdalena Saad. Ta zawodniczka się po prostu nie myli.. Chemik dysponuje doskonałym blokiem. Żeby go przełamać trener Masek wpuścił niezwykle mocno atakującą Katarinę Lazović. Jej uderzenia piłki są tak silne, że słychać je nawet w telewizji. ŁKS robił to do czego nas ostatnio przyzwyczaił-gonił wynik. I robił to z doskonałym skutkiem. Niestety Ann Kalanadze mimo tego, że umiejętności ma niezwykłe, przeplata świetne serwy, uderzeniami w siatkę. Podobnie z resztą Joanna Pacak. Końcówka seta dostarczyła nam niesamowitych emocji. Łodzianki przy wyniku stykowym ciągle walczyły o swojego pierwszego zwycięskiego seta. Magdalena Saad, która w przyszłości będzie doskonałą trenerką dostrzega tak minimalne błędy, które skutkują punktami, że należy zapytać, czemu to Cuccraini, a nie ona apelowały o challange. Na szczęście teraz mamy prawdziwego eksperta w tej materii, trenera Michała Maska. To nie wystarczyło i łodzianki przegrały 25:22
O trzecim secie pisać za dużo nie ma sensu. No nie wyszło i już. Do pozytywów zaliczyć należy dwa asy serwisowe Ann Kalandze pod rząd. Skupmy się na tym “to co piękne jest przed nami”. Wiadomo było, że Chemik łapie formę, wraca do dawnej dyspozycji. Na szczęście mimo przegranej nie przeskoczy ŁKS-u w tabeli. Trener Masek zaordynował ciężkie fizycznie treningi, które przygotować mają drużynę do gry w trzydniowym turnieju Ligi Mistrzyń CEV rozpoczynającym się 2 lutego. Brak świeżości w dzisiejszym spotkaniu zrekompensować ma wyjście z grupy. Jednocześnie zaznaczyć trzeba, że Chemik nie był jakiś wybitny. W normalnej dyspozycji ŁKS-ianki spokojnie by go pokonały. Swoje zrobiła też daleka podróż. Pozostaje czekać nam na Puchar Polski, pojedynek derbowy i Ligę Mistrzyń. Z tego co słyszymy w nich Wiewióry będą jak Muhhamad Alli, który odprawia z parkietu kolejnych oponentów z kwitkiem. Ostatni set zakończył się wynikiem 25:20