Lider defensywy Widzewa nie mógł wystąpić w ostatnim meczu. Czy to coś poważnego?
Nowak to absolutnie podstawowy piłkarz Widzewa. Wystarczy wspomnieć, że od kiedy wrócił do gry po ciężkiej kontuzji, to wystąpił od pierwszej od ostatniej minuty w jedenastu kolejnych ligowych meczów łódzkiej drużyny. Byłoby ich więcej gdyby nie czerwona kartka w jesiennym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec już w 14 minucie.
W tym roku 26-latek był liderem środka defensywy. Zagrał w pięciu meczach, w których Widzew stracił tylko trzy gole. Żaden z nich nie padł z jego winy. Sam dołożył od siebie bramkę w derbach. Nowak był pewniakiem do gry, zmieniali się jego partnerzy. Najpierw trener Enkeleid Dobi stawiał na Daniela Tanżynę, potem do składu wskoczył Michał Grudniewski.
W niedzielę w meczu ze Stomilem Olsztyn Nowak też miał zagrać od początku. Był już nawet w składzie, jaki podał Widzew. Nagle doszło jednak do zmiany. W ostatniej chwili zastąpił go Tanżyna, który – tak na marginesie – spisał się dobrze. Zaliczył co prawda jeden ostry faul i szybko zobaczył żółtą kartkę, ale wytrzymał bez ostrzeżenia do końca.
W każdym razie Nowak obejrzał mecz z ławki. – Mieliśmy w tygodniu informację, że Krystian miał problem z przywodzicielem. Próbowaliśmy doprowadzić go do pełnej sprawności, chcieliśmy, żeby zagrał, ale okazało się, że nie będzie w stanie dać 100 procent. Zdrowie zawodników jest dla nas najważniejsze. Brawo dla Tanżyny, który mimo krótkiej rozgrzewki potrafił go zastąpić – mówił zaraz po meczu w Olsztynie trener Dobi.
Dzień później w widzewskim radiu potwierdził to Marcin Broniszewski, drugi trener drużyny. Wspomniał, że Nowak brał normalnie udział w ostatnim treningu przed wyjazdem do Olsztyna, ale na rozgrzewce uraz lekko się odnowił. Warto zwrócić uwagę na słowo „lekko”. Na szczęście nie jest to poważna kontuzja i lider defensywy Widzewa nie będzie musiał długo pauzować. Seria zabiegów powinna pomóc. Tym bardziej, że mecz z GKS-em Jastrzębie odbędzie się dopiero w niedzielę. Jest więc czas, by Nowak wrócił do pełnej sprawności na czas.
Cześć kibiców martwiła się o zdrowie 26-latka, bo w pamięci mają jego kłopoty z kolanem. Ubiegłem zimy Nowak zerwał wiązadła, ale po zabiegu i rehabilitacji wrócił do gry i bardzo szybko do naprawdę dobrej formy. Nowy uraz nie ma z tamtym nic wspólnego.