Przypomnijmy, że jako pierwszy informację o możliwej wyprowadzce Widzewa ze stadionowych biur podał „Przegląd Sportowy”. Zarząd Widzewa miał bowiem rozważać przeniesienie biur ze stadionu przy al. Piłsudskiego w inne miejsce – takie, gdzie nie musiałby płacić tak wielkich rachunków.
Koszty utrzymania biur to niejedyny powód, dla którego w Widzewie coraz poważniej zastanawiają się nad zmianą lokalizacji. Chodzi także o ilość miejsca. W ostatnim czasie klub zatrudnił nowe osoby, co sprawia, że wzrosły wymagania dotyczące przestrzeni dla pracowników Widzewa. W obecnej sytuacji w klubie rozważają przejście w hybrydowy tryb pracy, chociaż sam prezes nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania.
– Gdybym miał pewność, że się utrzymamy, to myślę, że już dzisiaj byśmy podpisali umowę na nowe miejsca poza stadionem – powiedział Mateusz Dróżdż. – To nie są groźby. Po prostu prowadzimy merytoryczne rozmowy, negocjacje, w przedmiocie opuszczenia stadionu – dodał.
CZYTAJ TAKŻE >>> Gigantyczne podwyżki to nie wszystko. Wiemy, czemu Widzew myśli o wyprowadzce z al. Piłsudskiego
Kilka słów na ten temat powiedział także wiceprezes Widzewa. Michał Rydz podkreślił, że wyprowadzka Widzewa ze stadionu nie jest możliwa w najbliższych miesiącach, ale klub coraz poważniej rozważa taką możliwość.
– My rozwijamy klub, więc naturalną rzeczą jest to, że pojawiają się nowe osoby. Dzisiaj nie ma tutaj nawet miejsca na dodatkowe biurka. Wiadomo, jak wygląda praca w pomieszczeniach. Tego miejsca jest za mało, szczególnie w dniu meczowym, więc stadion nie jest przystosowany do codziennego funkcjonowania klubu. To stadion meczowy – ocenił Michał Rydz.
I dodał: – Oczywiście to się nie wydarzy jutro, ani za miesiąc, ponieważ umowy zawierane z najemcami to umowy zazwyczaj zawierane z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem, by takie biura przygotować do wprowadzki takiego podmiotu jak Widzew, bo też mamy swoje warunki i oczekiwania wobec takiej powierzchni.
CZYTAJ TAKŻE >>> Prezes Widzewa pisze do prezydent Łodzi
Wiceprezes Widzewa odniósł się także do propozycji sekretarza Łodzi, dotyczącej możliwości dzierżawy stadionu za złotówkę.
– Powiedzmy sobie wprost. Propozycje, które padają w przestrzeni publicznej, czyli “stadion za złotówkę”, to jest pocałunek śmierci. Z tego wszyscy powinni zdawać sobie sprawę – ocenił Rydz.
Co ciekawe, pierwsze takie propozycje pojawiły się już rok temu. Widzew jednak nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem.
– Na drugim stadionie komercyjnie faktycznie da się zarabiać. Tutaj się niestety nie da – podsumował Mateusz Dróżdż.
3 Comments
Bardzo dobrze niech przeniosą się do Andrespola, tam jest ich miejsce, a stadion jakoś miasto wykorzysta.
Widzew jest dużo bardziej łódzkim klubem,niż obszczymurki z drugiej strony miasta,więc gdziekolwiek by nie zagrał,to i tak będzie z Łodzią nierozerwalnie kojarzony.Jednak na wielkie kompleksy lekarstwa nie ma,bo stan umysłu białych końcówek,jest dużo niższy,niż klasycznej ameby.