Stowarzyszenie RTS Widzew ma w czwartek zdecydować o przyjęciu oferty Tomasza Stamirowskiego, który chce został większościowym udziałowcem spółki.
O tym, że obecna formuła funkcjonowania Widzewa już się wyczerpała, mówi wielu członków stowarzyszenia RTS, do którego należy 100 proc. akcji spółki prowadzącej pierwszoligową drużynę. Mimo zmian w zarządzie, radzie nadzorczej, klub nie funkcjonuje tak, jak powinien. A przecież możliwości ma ogromne za sprawą kibiców wykupujących karnety oraz sponsorów. Wielkie nakłady nie przyniosły efektów: kosztujący mnóstwo pieniędzy zespół nie zdołał zakwalifikować się nawet do baraży.
Wśród najważniejszych ludzi w stowarzyszeniu zapadła więc decyzja o zmianach. Ponoć ostatecznym terminem, do którego sprawy własnościowe powinny zostać rozwiązane, jest połowa czerwca. Poszukiwania inwestora trwają od kilku miesięcy. Ofert było wiele, jednak konkretów bardzo mało. Był chętny Hiszpan, za którym – jak się okazało – stał dziwny ekwadorski kapitał. Jego żądania były jednak nie do przyjęcia. Zgłaszały się agencje menedżerskie, ludzie chcący przejąć (wykupić) tereny z miasta. Chęć przejęcia spółki zgłosił Tomasz Stamirowski, od wielu lat członek SRTS. Zapowiedział zainwestowanie 15 mln zł w ciągu pięciu lat, w tym czterech na początek.
Decyzja była jednak odwlekana za sprawą Austriaków, którzy też złożyli ofertę. Nie wiadomo było, kto stoi za braćmi Anisem i Samirem Garci, skąd chcą wziąć pieniądze, bo ich agencja menedżerska Ansaro nie dość, że jest mikroskopijnej wielkości, to jeszcze jest w upadłości. To przeciągnęło negocjacje ze Stamirowskim.
Dlaczego Widzew zdecydował się negocjować z braćmi Garci? Jedna z teorii głosi, że nie wszyscy w stowarzyszeniu są zainteresowani pozbywaniem się spółki. Podobne problemy były, gdy Widzew przejmował Murapol. Wtedy jednak przeciwni byli kibice, marzący o pójściu drogą Wisły Kraków. Wówczas jednak rozsądek członków stowarzyszenia wziął górę. Czy teraz będzie podobnie i Stamirowski stanie się właścicielem 79 procent akcji Widzewa? Ostatnie doniesienia są takie, że większość chce oddać klub w ręce inwestora. To już ostatni dzwonek na decyzję, bo trzeba budować drużynę na przyszły sezon.