Z Rakowem mierzył się tylko raz. I ten jeden raz wystarczył, by został bardzo dobrze zapamiętany przez ówczesny sztab szkoleniowy „Medalików” na czele z Markiem Papszunem oraz gros częstochowskich kibiców.
29 września 2021 roku drugoligowa Stal Rzeszów podejmowała w ramach 1. rundy Pucharu Polski ówczesnego obrońcę tytułu, Raków Częstochowa. Rzeszowianie ulegli wówczas 2:4, ale wielu obserwatorów doceniło ich postawę. A Marek Papszun przyznał, że zaimponował mu projekt, za który odpowiadał obecny trener Widzewa.
Pierwsza odsłona należała do obrońcy tytułu z Częstochowy. Raków objął prowadzenie w 13. minucie za sprawą trafienia Mateusza Wdowiaka i je podwyższył golem do szatni, którego zdobył Andrzej Niewulis. Podopieczni Daniela Myśliwca dopiero po zmianie stron zaczęli grać swoją piłkę.
I to się im opłaciło, bo już sześć minut po przerwie było 2:2 – gole dla Stali zdobywali Dominik Marczuk i Piotr Głowacki. Mimo remisowego stanu rzeszowianie nie zamierzali się wyłącznie bronić, nie murowali, nie grali niskim pressingiem. Wciąż grali swoje, starali się nękać rywala wysokim pressingiem, z czym momentami Raków miał spore problemy.
– Już raz udało mi się zaskoczyć Raków. Gdy graliśmy z nimi w Pucharze Polski, długo utrzymywał się wynik 2:2, a w końcówce zaskoczył nas Ivi Lopez. Teraz go nie będzie i liczymy, że piłkarskie drobiazgi, detale będą działać na naszą korzyść – mówił na ostatniej konferencji prasowej obecny trener Widzewa.
A co takiego uczynił wówczas wspomniany Ivi Lopez? Hiszpan w 84. minucie zdobył gola bezpośrednio z rzutu wolnego, co później mocno rozregulowało szeregi Stali, a w doliczonym czasie gry rzeszowianie nadziali się na kontratak i Vladislavs Gutkovskis zamknął mecz, zdobywając gola na 4:2 dla Rakowa. Asystę, i to dość ładną, zanotował Lopez.
Po meczu nie brakowało dobrych recenzji, które doceniały postawę Stali Rzeszów. Jednym z entuzjastów świetnego widowiska i gry Stali był ówczesny szkoleniowiec Rakowa, Marek Papszun.
– Myślę, że to był fajny mecz dla Rzeszowa. Pamiętam, jak my graliśmy w drugiej lub trzeciej lidze, wtedy mecze w Pucharze Polski to było dla nas święto. Myślę, że Rzeszów długo będzie ten mecz pamiętał. Przeciwstawił się nam i mimo to, że przegrali to bardzo dobrze się zaprezentowali. Gratuluję i kibicuję temu projektowi. Jest prowadzony bardzo sensownie – tłumaczył Papszun po ówczesnym zwycięstwie nad Stalą Rzeszów.