Jest super!
Święta za nami, co weszło w boczki, to weszło, teraz trzeba myśleć tylko o tym, co zrobić, by trochę spalić. Tuż przed przyjemnymi chwilami przy stole z rodziną były niestety zmartwienia. Nikt mnie nie przekona, że prawdziwy kibic nie myślał podczas kulinarnych przygód o tym, co wydarzyło się w sporcie. A okazji do przemyśleń było sporo. A zatem, Alleluja i do przodu!
Dziękuję panie sędzio!
Ten uprzejmy zwrot kieruję do… arbitra meczu Widzewa ze Stalą Mielec Łukasza Kuźmy. Poczuł Święta i nie przedłużał męki kibiców do niedawna trzeciej drużyny w tabeli. Widzewiacy tak się przejęli dostojną atmosferą, że zafundowali JAJA swoim kibicom, grając byle jak i dając się dwukrotnie sprowadzić na ziemię golami w 10. i 52. minucie. Strzelenie bramek w tych momentach nie pozostawia złudzeń, kto był lepszy. Gdyby Mateusz Mak zachował większą koncentrację goście odrobiliby straty z pierwszego starcia z Mielca (3:0 dla Widzewa). Nic to… Alleluja i do przodu!
Teraz trudno będzie poznać prawdę, ale fakt, że czujności nie zachowała polska trójka sędziowska w trakcie lotu na mecz ligi greckiej budzi moje zdumienie. Niezależnie od tego, jak skończy się ten skandal zdumienie budzi fakt, że Grek podsłuchał przechwałki arbitrów o tym jak ta „wspaniała ekipa” poradziła sobie w poprzednim meczu polskiej ligi. Możemy upubliczniać naszą prawdę o spisku na Polskie Gwiazdy Gwizdka, ale znając ostatnie parcie na szkło arbitrów (duże materiały o sędziach w jednej ze stacji telewizyjnych) skłaniam się ku wersji, że to nie była premedytacja „rzekomo” gościnnych Greków, a tylko buta i za dużo alkoholu. Udawanie Greka lepiej udało się gospodarzom. A zatem Alleluja i do przodu!
Święta nie sprawiły, że topór wojenny zakopał Zarząd Widzewa. Jak nie ma wroga daleko, przyda się i ten będący blisko. A może to tylko tak potrzebny medialny szum. Wiem, że zaraz narażę się kibicom „Czerwonej Armii”, ale uważam, że Prezesowi Poważnego Klubu nie przystoją pseudo-komunikaty w internetowych mediach. Rozbawił mnie tylko jeden ze zwrotów i za to dziękuję. Prezes napisał, że słabsza forma drużyny i spadek w tabeli to także jego wina… Śmierdzi mi tu na kilometr sprytną zagrywką to oświadczenie… Patrzcie! Taki jestem swój chłop, i jaki odważny! Biorę na klatę i przyznaję się: zawaliłem. I konkretów nikt nie podaje, bo i po co. Udawanie kumpla wszystkich wokół do niczego dobrego nie prowadzi. Przypominam sobie, jak jednego z młodych kandydatów na dziennikarza po meczu zaatakował piłkarz: Co ty chrzanisz, że słabo grałem? Zaszkodziło ci to piwo, które wczoraj piliśmy? Nie wiem, czy chciałbym mieć Prezesa Mojego Klubu aktywnego w social mediach. Chyba nie, bo to sygnał, że akurat nie mam niczego lepszego do roboty. A tej jest bezmiar… A zatem Alleluja i do przodu! Ale ostrożnie i bez niepotrzebnej wrzawy.
Przyznam się szczerze (a co, ja też nie mogę?), że martwi mnie nie tylko forma mej Ukochanej, ale także postawa (a może jej brak) Jordiego Sancheza . Chłop oszalał. Miota się po boisku, mało skupia się na grze, a więcej wikła się w teatr. Nic nie mam przeciwko tej świątyni kultury, ale czy nie ma nikogo w klubie, kto wytłumaczyłby do niedawna sympatycznemu Hiszpanowi, że w naszym kraju znakomitych aktorów nie brakuje, że wspomnę Dawida Ogrodnika czy Tomasza Kota? Na grę (czy aby na pewno?) Jordiego ostatnio nie da się patrzeć. Można oszaleć, patrząc jak biega bez sensu po boisku, angażując się w każdą zawieruchę (też aktor), gestykuluje, modli się, patrząc błagalnie w niebo i sam już nie wie, co ma robić. Opamiętaj się drogi panie S., tak się dłużej nie da. Zaryzykuję, że odbija się nam czkawką nieudany transfer do Rakowa. Hiszpan szaleje i nie ma nikogo, z autorytetem, kto złapałby go za klapy i doprowadził do porządku. Miły na co dzień Jordi po wyjściu na murawę zmienia się w „el loco” i oszołomiony marnuje znakomite sytuacje, wkurza publiczność i traci niepotrzebnie siły. A tych zaczyna brakować… A zatem Alleluja i do przodu! Ale z grożącym mu paluszkiem.
Na szczęście smutne stadiony będziemy oglądać jeszcze tylko przez kilka kolejek. Mają o czym myśleć (myśleć?) kibole Miedzi Legnica. Ich pupile zagrali przeciwko Legii znakomite spotkanie. Waleczni, bezkompromisowi, aż przyjemnie było patrzeć na grę tego zespołu. Prowadzili 2:1 na kilka minut przed końcem meczu. Ale wtedy jeden z idiotów mieniących się kibicem Miedzi postanowił wraz z kolegami zaprezentować pokaz pirotechniki. Sędzia przerwał mecz, Legia trochę odpoczęła od presji gospodarzy, ogarnęła szyki, wyrównała i tak skończył się sen o Victorii. A wystarczyło poczekać z tymi popisami do ostatniego gwizdka. Alleluja i do przodu! Ale z głową…
Przed nami walka o utrzymanie, kolejki cudów i wizyty u fryzjerów. Czego jak czego, ale wymyślnych fryzur mogą nam zazdrościć piłkarze lig europejskich. W końcu fryzjera mieliśmy my, a nie oni…
A zatem Alleluja i do przodu! Ale nie za blisko skóry…
Dariusz Postolski, dziennikarz, komentator sportowy, ekspert Radia Łódź