Daniel Villanueva jest zdrowy, ale nie gra nawet w pucharowych meczach Widzewa. Od lata grał tylko 16 minut w pierwszym zespole. Co się dzieje?
23-letni napastnik trafił do Widzewa latem. To był trochę taki bonusowy transfer. Ktoś polecił go do klubu, a trenerzy sprawdzili w treningach i podjęto decyzję o podpisaniu z nim kontraktu. Wiadomo było, że nie od razu pomoże pierwszej drużynie, bo miał za sobą bardzo długą przerwę w grze spowodowaną złamaniem nogi. Gdy Hiszpan doszedł do siebie, grał w rezerwach.
W końcu – 28 sierpnia – doczekał się też debiutu w pierwszym zespole. Wszedł na ostatnie minuty meczu z Górnikiem Polkowice. Później, też krótko, zagrał w spotkaniu z GKS-em Katowice. I to tyle.
Villanueva miał też pecha, bo podczas jednego z meczów w drugim zespole zderzył się z rywalem i oberwał w głowę. To znów spowolniło jego wejście do drużyny pierwszoligowej. Ale ostatnio hiszpański piłkarz jest zdrowy. Nie było go jednak w ogóle w kadrze na pucharowy mecz z GKS-em Jastrzębie, chociaż szanse dostali w nim zawodnicy, którzy grali dotychczas mniej. Brak Villanuevy od razu rzucił się w oczy kibicom i dziennikarzom. Po spotkaniu trener Janusz Niedźwiedź dał do zrozumienia, że Hiszpan po prostu nie zmieścił się w kadrze i nie jest kontuzjowany.
W czwartek w klubowym radiu potwierdził to. – Po prostu przegrał rywalizację. Nie mamy 16, tylko 20-kilku piłkarzy i nie ma miejsca dla każdego – tłumaczył trener. – Nie jesteśmy w stanie budować każdego na ten moment, tym bardziej, że w perspektywie mieliśmy mecz z Miedzią Legnica. Nie było więc czasu. Ale w ciągu tygodnia, czy dwóch, dużo może się zmienić. Niech walczy o swoje.
1 Comment
wychodzi na to, że to było wzmocnienie…. rezerw