Kilkunastu piłkarzom z kadry Widzewa w czerwcu kończą się kontrakty. Niektórzy z nich od 1 stycznia mogą podpisywać, ważne od lata, umowy z nowymi klubami.
Niedawno Widzew wystawił na listę transferową pięciu piłkarzy. Czterem z nich: Filipowi Bechtowi, Patrykowi Musze, Abdulowi Azizowi Tettehowi i Pawłowi Tomczykowi, latem kończą się kontrakty. Piąty – Michał Grudniewski – ma ważną umowę do czerwca, ale 2023 roku.
W klubie byliby najbardziej zadowoleni, gdyby już tej zimy ktoś się po nich zgłosił. Trener Janusz Niedźwiedź nie widzi ich wiosną w drużynie, ale wciąż wszyscy mają kontrakty, więc wypłacać im pensję jak najbardziej trzeba. Zmienić mogłoby to tylko rozwiązanie umowy, ale jeśli któryś z tych piłkarzy nie znajdzie dla siebie nowego klubu, to nie ma o tym mowy. Prezes Mateusz Dróżdż mówił niedawno podczas rozmowy z kibicami na Twitterze, że o każdego z piłkarzy wystawionych na listę transferową, ktoś pytał, ale – jak wiemy nieoficjalnie – póki co nie ma żadnej poważnej oferty dla któregoś z tych graczy. Najłatwiej znaleźć nowy klub powinno być teoretycznie Bechtowi, bo jest młodzieżowcem i do tego lewonożnym piłkarzem, ale na razie na ten temat też jest cisza.
To jednak nie wszystko, bo lista piłkarzy, którym za sześć miesięcy kończą się umowy z Widzewem, jest długa. To Tomasz Dejewski, Przemysław Kita, Dominik Kun, Mateusz Michalski, Krystian Nowak, Konrad Reszka, Patryk Stępiński, Daniel Tanżyna i Daniel Villanueva. Do tego dochodzi kilku młodych piłkarzy, a także wypożyczony z Lecha Poznań Juliusz Letniowski. W jego przypadku Widzew ma jednak prawo pierwokupu do końca tego sezonu.
W kilku innych też nie trzeba się śpieszyć, bo w umowach są opcje przedłużenia kontraktów o kolejny rok. Tak jest m.in. w przypadku Hiszpana Villanuevy, Kity i Nowaka. Ten ostatni zimą 2020 roku podpisał 2,5-letni kontrakt właśnie z opcją przedłużenia o dodatkowe 12 miesięcy. Kita podpis pod nową umową złożył latem tego roku. Na rok z opcją przedłużenia o kolejny. Taki zapis ma też Dejewski. W przypadku tych zawodników można więc zachować spokój i spokojnie czekać. Działacze i przede wszystkim trenerzy mają pół roku, by przekonać się, czy ci piłkarze będą zasługiwać na pozostanie w Widzewie na dłużej i ewentualnie uruchomić opcję w kontrakcie.
Wychodzi więc na to, że martwić się o swoją przyszłość mogą Kun, Stępiński, Michalski i Tanżyna. Gdyby chcieli, to już teraz – od 1 stycznia – mogliby podpisać kontrakty z nowymi klubami. Pytanie, czy im się to opłaca. O żadnego z nich raczej nie będzie zabiegać któryś z czołowych klubów PKO Ekstraklasy.
Łakomym kąskiem mógłby teoretycznie być Kun, bo 28-latek ma za sobą świetną rundę w Fortuna 1. Lidze, ale sezon wcześniej grał słabo. W przeszłości nie zrobił też furory w najwyższej klasie rozgrywkowej. W barwach Pogoni Szczecin i Wisły Płock rozegrał 55 meczów w ekstraklasie i zdobył dwa gole. Oczywiście z pewnością znalazłoby się kilka klubów, które widziałyby u siebie Kuna, ale pytanie, czy on sam nie wolałbym zostać, wejść z Widzewem do ekstraklasy i w nim pozostać, oczywiście podpisując nowy kontrakt w trakcie rundy wiosennej, albo już latem. Oczywiście nowa umowa oznaczałaby podwyżkę o co najmniej 20 procent.
Podobnie można napisać o Stępińskim, który przed Widzewem nie grał w Wiśle Płock i Warcie Poznań. Ostatnie pół roku miał dobre, ale czy znajdzie klub lepszy od Widzewa?
Tanżyna i Michalski też powinni wiosną walczyć o nową umowę, ale zważywszy na to, że ten pierwszy ma już 32 lata, a drugi 30, to chyba można przypuszczać, że w przypadku awansu łódzki klub będzie chciał sprowadzić lepszych od nich piłkarzy. W tej chwili obaj są ważni dla Widzewa (to m.in. kapitanowie drużyny), ale za kilka miesięcy może się to zmienić. Nie wydaje się też prawdopodobne, by Tanżyna i Michalski już teraz chcieliby wiązać się z nowymi klubami w perspektywie gry w nich od nowego sezonu. Z pewnością byłoby to źle odebrane przez kibiców, a i oni sami odebraliby sobie szanse na pozostanie w Widzewie, czego z pewnością by chcieli. Wiosna będzie więc dla nich kluczowa w kwestii dalszej kariery.
Do niedawna w podobnej sytuacji był Marek Hanousek. Chociaż jego kontrakt miał przestać obowiązywać w czerwcu (była w nim opcja przedłużenia), to już w listopadzie Widzew podpisał z nim nową umowę, ważną do czerwca 2024 roku. Czech był wtedy w świetnej formie i w klubie zdecydowali, by załatwić sprawę od razu.
Można spekulować, co działacze zrobią teraz w przypadku Kuna, Stępińskiego, Tanżyny i Michalskiego. Przedłużenie umowy z którymś z nich to pewne ryzyko. Gdyby zrobiono to teraz np. z Kunem, to jak czuliby się pozostali piłkarze z tego grona? W Widzewie będą chyba woleli mieć wiosną w kadrze piłkarzy walczących dla drużyny i dla siebie, zamiast jednego zadowolonego i trzech obrażonych.
Daniel TanżynaDominik KunMateusz MichalskiPatryk StępińskiWidzew Łódź