Jeden dobry set nie wystarczył. Kolejna porażka PGE Skry Bełchatów.
PGE Skra Bełchatów i Trefl Gdańsk, w tym sezonie spisują się poniżej oczekiwań. Bełchatowianie na mecz z drużyną z północy Polski jechali po serii czterech tie-breaków z rzędu. Oprócz tego, w którym postawili się Aluron CMC Warcie Zawiercie, pozostałe były dosyć wstydliwe. Joel Banks, trener bełchatowian wystawił najmocniejszy możliwy skład. Zagrali Mateusz Bieniek i Karol Kłos, jedni z najlepszych środkowych na świecie. Od pierwszych piłek grał Filippo Lanza, chociaż wydaje się, że w ostatnich meczach na skrzydle lepiej spisywał się Lukas Vasina.
Niestety, PGE Skra Bełchatów gra bardzo słabo. Drużynie, która ma w składzie zawodników tej klasy nie przystoi popełniać takich błędów w przyjęciu i w ofensywie. Oba te elementy, w pierwszej partii oscylowały na granicy 30 proc. Dodatkowo popełnili aż 12 błędów. Brakowało wszystkiego. Słabe zagryrwki, słabe bloki. Prowadzona przez Banksa drużyna grała bezpłciowo i przegrała 18:25.
Jeszcze gorzej było w drugiej partii. W niej bełchatowian rozstrzelał Bartłomiej Bołądź. Zagrał dwa asy z rzędu, punktował w bloku. Co gorsza Trefl “ugotował” przyjmujących Skry. Banks na boisko wprowadził Vasinę. Grę bełchatowian dobrze podsumował Jakub Bednaruk, komentator Polsatu Sport.
Na początku trzeciej partii gdańszczanie opadli z sił. Dzięki świetnej grze Kłosa i Bieńka w ofensywie Skra po raz pierwszy objęła znaczące prowadzenie. Trelf popełniał coraz więcej błędów. Dzięki poprawionej skuteczności w ataku, Skra wygrała trzeciego seta, chociaż pod koniec w grę bełchatowian wkradło się rozporężenie. Koncentracji starczyło bełchatowianom na jedną partię. W czwartym secie drużyna z naszego województwa przegrała dotkliwie. W PGE Skrze Bełchatów dzieje się bardzo źle.
Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:18, 25:16, 19:25, 25:15)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kooy, Bieniek, Atanasijević, Kłos, Lanza, Gruszczyński (libero), oraz Vasina