Piłkarzom Widzewa nie udało się zmazać plamy po blamażu w meczu z Radomiakiem. Tym razem łodzianie przegrali w Głogowie z miejscowym Chrobrym i do derbów Łodzi przystąpią z zerowym dorobkiem punktowym.
Początek spotkania w wykonaniu widzewiaków był bardzo nerwowy. Łodzianie mieli problemy z wymianą kilku dokładnych podań. Lepsze wrażenie wywierali gospodarze, którzy ekspresowo wyszli na prowadzenie za sprawą Jaki Kolenca. Przy strzale Słoweńca nie najlepiej zachował się Wojtek Pawłowski, który powinien poradzić sobie z takim uderzeniem.
Widzew był bardzo bliski wyrównania w 12. minucie. Wówczas świetnym prostopadłym podaniem popisał się Robak, który uruchomił Ameyawa, ale młody skrzydłowy łódzkiej ekipy w doskonałej sytuacji minimalnie przestrzelił.
W kolejnych minutach mecz się nieco wyrównał. Żaden z zespołów nie był w stanie stworzyć sobie dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Taki stan rzeczy zdecydowanie bardziej był na rękę gospodarzom, którzy od 7. minuty prowadzili 1:0.
Widzewowi brakowało konkretów, a na domiar złego z bardzo dobrej strony prezentował się bramkarz Chrobrego, czyli niespełna 18-letni Kacper Bieszczad, który kilka razy pewnie interweniował na przedpolu.
Na groźną okazję czekaliśmy do 45. minuty. Wówczas goposdarze byli o krok od podwyższenia prowadzenia, ale nieczysto w piłkę trafił Banaszewski, dzięki czemu Pawłowski mógł skutecznie interweniować.
Po pierwszej połowie Widzew przegrywał 0:1. Trenera Enkeleida Dobiego czekało trudne zadanie, bowiem w 15 minut musiał wpłynąć na swoich piłkarzy, by ci zagrali odważniej w ataku.
Chociaż pierwsze minuty drugiej połowy mogły wlać troszkę optymizmu w serca fanów Widzewa, to szybko na ziemię sprowadził ich Maksymilian Banaszewski, który kapitalnym uderzeniem zza pola karnego pokonał Pawłowskiego.
Chrobry zasłużenie prowadził 2:0, a kilka chwil później mogło być już 3:0, ale w ciągu 5 sekund dwiema fantastycznymi interwencjami popisał się bramkarz Widzewa i tylko dzięki niemu wynik spotkania w Głogowie wciąż pozostawał sprawą otwartą.
Trener Dobi robił co w jego mocy, by odmienić losy tego meczu. Na murawie pojawili się m.in. Fundambu, Kun, Czubak i Mucha, ale te zmiany niewiele dały. Chociaż widzewiacy próbowali tworzyć sobie sytuacje, to gospodarze prezentowali większą kulturę gry i kontrolowali przebieg dzisiejszego pojedynku.
Piłkarze Chrobrego nie mieli litości dla widzewiaków i w doliczonym czasie gry jeszcze ich dobili. Gola na 3:0 strzelił Mikołaj Lebedyński.
Widzewiacy nie poprawili sobie humorów po przegranej 1:4 z Radomiakiem i ponieśli drugą porażkę z rzędu. Po dwóch meczach piłkarze Widzewa mają na swoim koncie tylko 1 bramkę strzeloną i aż 7 straconych. Tym samym do meczu derbowego z ŁKS-em na pewno nie przystąpią w roli faworytów.
Chrobry Głogów – Widzew Łódź 3:0 (1:0)
1:0 – Kolenc (7.)
2:0 – Banaszewski (53.)
3:0 – Lebedyński (90+1.)
fot. Marian Zubrzycki