Mikkel Rygaard nie dał jeszcze kibicom ŁKS-u powodów do radości. Jak będzie w nadchodzącym sezonie?
Mikkel Rygaard nie dał jeszcze kibicom ŁKS-u powodów do radości. Wręcz przeciwnie, do tej pory ma na koncie porażkę z Arką Gdynia, której razem z Arkadiuszem Malarzem, był głównym winowajcą. Niezła pierwsza połowa z Miedzią Legnica i fragmenty meczu z GKS-em Tychy, to zdecydowanie za mało jak na tak doświadczonego zawodnika, który miał na plecach wnieść ŁKS do ekstraklasy. Skoro rodacy Rygaarda udowodnili na Euro, że Duńczycy grać w piłkę potrafią, czas najwyższy, żeby sprowadzony zimą pomocnik też to pokazał.
Nawet najbardziej zapatrzony ślepo w ŁKS kibic przyzna, że jego drużyna nie miała z Rygaarda pożytku. Duńczyk był niezgrany z resztą piłkarzy, popełniał proste błędy, które kosztował ŁKS utratę bramek i nie dawał od siebie zbyt wiele w ofensywie. Na jego słabą formę złożyło się kilka czynników.
Pierwszym z nich były problemy z aklimatyzacją. Jak wszyscy pamiętamy Pirulo oprócz kilku przebłysków w ostatnich meczach ekstraklasy potrzebował roku, żeby zacząć grać na miarę swoich możliwości. Z Rygaardem może być podobnie, bo jak sam zainteresowany mówi:
Dużo czynników złożyło się na to, że dotąd nie pokazałem pełni swoich możliwości. Okazało się, że po przeprowadzce do Polski potrzebuje czasu, aby odnaleźć się w nowej kulturze. Po przyjeździe rozmawiałem z Markiem, naszym fizjoterapeutą, który mówił, że obcokrajowcy aklimatyzują się tu pół roku. Wtedy wydawało mi się to dość głupim stwierdzeniem, ale teraz widzę, że to była racja. Też potrzebowałem czasu. Teraz czuję się już wystarczająco zaadaptowany do polskiej rzeczywistości. Ten obóz też dużo mi pomógł. Dużo lepiej poznałem chłopaków i uważam, że jestem już gotowy do gry na swoim najwyższym poziomie.
Kolejny problem to sposób w jaki gra się w pierwszej lidze. Na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce, zawodnicy są dużo brutalniejsi, nie ma wiele miejsca do rozgrywania akcji, bo drużyny grające z ŁKS-em zdają sobie sprawę z potencjału łódzkich piłkarzy i dużo szczelniej się bronią. Rygaard, potrzebował czasu na dostosowanie się do takiego stylu gry.
Wszyscy powtarzali mi, że pierwsza liga jest bardzo fizyczna. Tu każdy bardzo twardo walczy, szybko zobaczyłem to na własne oczy. Każdy ostrzegał mnie przed fizycznością, ale jej skala mnie zaskoczyła, chociaż w Danii też gra się po męsku.
W nadchodzącym sezonie Rygaard może mieć kluczową rolę w ŁKS-ie. Duńczyk to jeden z niewielu zawodników, o którym z dużą dozą pewności można powiedzieć, że zostanie w łódzkiej drużynie. Wiemy już, że prawdopodobnie nie będzie Guimy, więc Kibu Vicuny zostaje trzech środkowych pomocników : Michał Trąbka, Antonio Dominguez i Rygaard. Nowy szkoleniowiec nie zmienia filozofii i chce, żeby ŁKS rozgrywał akcje po ziemi, wymieniał dużo krótkich podań, starał się zdominować rywala posiadaniem piłki. Dla Rygaarda to wymarzona taktyka, bo najlepiej czuje się w grze kombinacyjnej. Duńczyk cieszy się, że na zgrupowaniu w Woli Chorzelowskiej zespół pracował nad tymi elementami gry, a nowy trener dołożył do nich swoje pomysły taktyczne.
Mam nadzieję, że będziemy bardziej agresywni i jeszcze częściej przy piłce. Mam nadzieję, że będziemy zespołem, który cieszy się grą w piłkę, co nie wyklucza ciężkiej pracy. Liczę, że będziemy grali swój futbol: dynamicznie, po ziemi. Wtedy będzie ciężko nas pokonać.
Reklama
Obóz w Woli Chorzelowskiej ma być dla Rygaarda punktem zwrotnym. Duńczyk poznał ligę, dowiedział jakie panują w niej warunki. Jednocześnie co raz lepiej zna kolegów z zespołu i wie jakie wymagania ma co do niego trener. Pomocnik złożył kibicom ŁKS-u poważną deklarację
Minione pół roku było dla mnie czasem wzlotów i upadków. Wiadomo, że przychodziłem, aby pomóc w awansie do elity. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale przy tych wszystkich wahaniach jeszcze tego nie zrobiłem. Naprawdę chcę zaprezentować kolegom i kibicom najlepszą wersję siebie, a do tej pory nie pokazałem tego potencjału. Myślę, że teraz nadszedł już jednak moment zwrotny i czuję się w Polsce na tyle pewnie, żeby pokazać swoje maksimum.
Czy mu się uda? Przekonamy się za trzy tygodnie. Na pewno Duńczyk podobnie jak reszta piłkarzy ŁKS-u, zaczyna u nowego trenera z czystą kartą i tylko od niego zależy jak z tego skorzysta.