ŁKS pokonał Polonię Bytom aż 5:0 i w pełni zrehabilitował się za porażkę z Wisłą Kraków. Jedną z gwiazd tego spotkania był Fabian Piasecki. Nowy napastnik ŁKS-u zdobył dwie bardzo ładne bramki i po trzech kolejkach ma na koncie trzy trafienia w biało-czerwono-białych barwach.
ŁKS w stu procentach zrehabilitował się za porażkę w Krakowie. Łodzianie rozbili przed własnymi kibicami Polonię Bytom aż 5:0, a autorem dwóch goli był Fabian Piasecki. Każda z bramek zdobyta przez napastnika była przedniej urody.
– W Krakowie dostaliśmy zimny prysznic, ale solidnie przepracowaliśmy ten tydzień i wyciągnęliśmy wnioski. Chcieliśmy się zrehabilitować przed własnymi kibicami i myślę, że udało się to w stu procentach – powiedział napastnik ŁKS-u – Jedyne co miałem w głowie przy moim drugim golu, to że nie chciało mi się już dalej biec, więc stwierdziłem, że uderzę – Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – dodał na temat drugiego gola, gdy potężnie huknął z dystansu.
Przy pierwszym trafieniu warto wyróżnić nie tylko Piaseckiego, ale także Mateusza Wysokińskiego, który kapitalnym podaniem obsłużył napastnika biało-czerwono-białych.
– Założenia są takie, że po przejęciu piłki pierwsze podanie musi iść do przodu. W tej sytuacji widziałem, że Mateusz Wysokiński ma piłkę, więc biegłem od razu w stronę bramki i dostałem od niego idealne podanie – wyjaśnił autor trzech goli w tym sezonie dla ŁKS-u.
ŁKS Łódź rozszalał się w drugiej części gry, w której zdobył aż cztery bramki. Oprócz dubletu Fabiana Piaseckiego, swoje trafienia dołożyli Kōki Hinokio i Husein Balić.
– W pierwszej połowie było ciężko coś stworzyć, ale konsekwentnie realizowaliśmy nasz plan i dążyliśmy do celu. Jak będziemy strzelać bramki w pierwszych połowach, to w dalszej części meczu rywale będą się otwierać, przez co my będziemy mieć więcej sytuacji i tak właśnie było – powiedział napastnik ŁKS-u – Chcieliśmy być blisko siebie w obronie i czasem oddać inicjatywę Polonii i wykorzystać naszych szybkich zawodników – dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Jest oferta za Aleksandra Bobka. Co na to ŁKS?