W Płocku okazało się, że Jakub Sypek może się przydać Widzewowi, chociaż wydawało się, że nie ma na to szans. Zobaczyliśmy też, że drużyna może mieć spory pożytek z Juljana Shehu.
Widzew pojechał do Płocka na mecz z WIsłą (1:1) bez Juliusza Letniowskiego oraz Ernesta Terpiłowskiego. Obaj zostali w Łodzi z powodu chorób, ale na szczęście od wtorku mają normalnie trenować.
O ile ten pierwszy stracił ostatnio miejsce w składzie, o tyle ten drugi grał w nim w dwunastu ostatnich spotkaniach. W dodatku to młodzieżowiec, a Widzew cały czas zbiera minuty potrzebne do wypełnienia limitu występów młodych graczy.
Skład na mecz z Wisłą mimo to był mocny, ale ławka rezerwowych nie wyglądała najlepiej. Oprócz rezerwowego bramkarza Jakuba Wrąbla, byli tam trzej młodzieżowcy: Łukasz Zjawiński, Jakub Sypek i Filip Zawadzki, którzy w tym sezonie nie wyróżnili się niczym szczególnym, a w przypadku dwóch pierwszych to był po prostu duży zawód.
Na ławce byli też Bożidar Czorbadżijski, który nie grał od września, oraz Juljan Shehu, Martin Krezuriegler i Paweł Zieliński, ostatnio etatowi rezerwowi. Nie bardzo było kim straszyć, szczególnie w ofensywie, a przecież Widzew przegrywał i musiał gonić wynik.
Trener Janusz Niedźwiedź nie wykorzystał wszystkich dostępnych zmian. Weszli Kreuzriegler, Zieliński, Shehu i Sypek. Żaden z nich nie zawiódł, a dwaj ostatni się wyróżnili. „Ma ogromny udział przy tym remisie. Powalczył o piłkę, podał do Sancheza, a ten pokonał bramkarza Wisły. Brawo! Zasłużył na więcej szans, bo jego konkurenci (poza Terpiłowskim) zawodzą” – napisaliśmy w ocenach pomeczowych i daliśmy Sypkowi notę 4.
CZYTAJ TEŻ: Oceny piłkarzy Widzewa: Brawa za walkę, ale brakowało jakości
Naprawdę zasłużył na pochwały, tym bardziej, że to był dopiero jego pierwszy występ w tym roku. 21-latek ostatni raz grał w połowie października. Teraz wszedł na boisko w 79. minucie i okazało się, że jednak coś umie, że może przydać się drużynie. Zasłużył na pewno na kolejne szanse, tym bardziej, że Widzewowi brakuje młodzieżowców. Terpiłowski ma zniżkę formy, a Zjawiński nie ma zwyżki.
Inna historia to Juljan Shehu, który od dawna czeka na prawdziwą szansę. Czekają na to kibice, tym bardziej, że trener Niedźwiedź w przeszłości bardzo chwalił umiejętności Albańczyka. Ten ma jednak pecha, bo na jego pozycji gra Marek Hanousek, a bez niego trudno wyobrazić sobie jedenastkę Widzewa.
Tej wiosny Shehu wchodzi na boisko na końcówki meczów (zagrał w czterech) i widać, że ma potencjał. Najwięcej czasu dostał w Płocku, bo na boisku pojawił się już w 57. minucie zmieniając Kristoffera Normanna Hansena.
„Bardzo dobra zmiana. Był bliski strzelenia gola, starał się rozgrywać niekonwencjonalnie. Ale jego niefrasobliwość pod w i pod własnym polem karnym może się kiedyś skończyć dramatem” – napisaliśmy oceniając jego grę.
Podobała nam się jego swoboda poruszania się z piłkę, odwaga, strzał. Naprawdę 24-latek ma umiejętności. Możemy się spodziewać, że teraz częściej będziemy go oglądać, o czym mówił po meczu trener Widzewa.– Rozmawialiśmy z Juljanem o jego pracy i progresu w ostatnich tygodniach – powiedział. – Runda jesienna nie była do końca udana, bo miał jeden uraz, potem drugi. Ale jego wejścia na boisko teraz, nie tylko to dzisiejsze, dawały nam określoną jakość, wywiązywał się z zadań. W treningach też, w rozumieniu gry, zrobił bardzo duży postęp. Rozmawialiśmy z nim, że chcemy mu dawać więcej minut, bo na to zapracował pracą na treningach i wejściami. Nie wiem, czy będzie grał od początku, bo to zawsze weryfikuje praca w tygodniu i przeciwnik, ale droga stoi przed nim otworem. Jestem zadowolony z tego, jak rozwinął się w ostatnich tygodniach.
Wygląda więc na to, że z Płocka mimo słabej gry Widzew przywiózł punkt, odblokowanego Jordiego Sancheza, oraz dwóch piłkarzy, którzy mogą być wzmocnieniem drużyny w decydującej fazie rozgrywek w PKO Ekstraklasy.