Chcemy być powyżej 10. miejsca, a najlepiej w pierwszej ósemce. Chcemy zdobyć kilka punktów więcej, niż w poprzednim sezonie, bo to będzie oznaczało, że zespół zrobił postęp – mówi Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa.
W weekend piłkarze PKO Ekstraklasy rozegrali ostatnią tegoroczną kolejkę. Widzew po 19. seriach spotkań zajmuje 12. miejsce z czterema punktami przewagi nad strefą spadkową. Wiosną będzie bronił się przed spadkiem. – Nie jesteśmy zadowoleni ze zdobyczy punktowej, nie możemy być w hurraoptymistyczych nastrojach. Ale nie ma załamania, przygnębienia. Patrzymy w przyszłość, myślimy, co zrobić by lepiej funkcjonować – powiedział dyrektor sportowy Widzewa na antenie Radia Łódź.
Padło m.in. pytanie o warunki treningowe, które od lat nie są dobre. Po prostu w Łodzi brakuje boisk. – To nie wymówka, ale patrząc na nasze możliwości treningowe, to są one bardzo słabe. Teraz dojeżdżamy do Wiśniowej Góry, nie mieliśmy nawet sztucznego boiska w Łodzi. To są fakty. Nie można powiedzieć, że przez to przegrywaliśmy, ale na pewno ma to jakieś przełożenie – stwierdził.
W trakcie sezonu Widzew zmienił trenera i chociaż wyniki się nie poprawiły, to Wichniarek uważa, że to była dobra decyzja. – Janusz pracował z drużyną ponad dwa sezony: dał awans do ekstraklasy i utrzymanie w niej. Współpraca układała się dobrze, ale nastąpił kryzys i uważaliśmy, że dać trzeba dać trenerowi szansę i ten kryzys przełamać. Ale w drugim sezonie uznaliśmy, że już nie jesteśmy w stanie razem tego zmienić. Stąd zmiana – wyjaśnił. – Zdecydowaliśmy się na Daniela Myśliwca. To młody trener na dorobku. Zrobiliśmy badania rynku i było kilka osób, które mogłoby pracować w Widzewie, ale wybór padł na niego. To trener, który realizuje model gry i zachowanie zawodników, jakie chcemy. Wynikowi to sie jeszcze nie spina, nie są takie, jak chcieliśmy, ale trzeba dać trenerowi trochę czasu.
Dodał, że dopiero po okresie przygotowawczym, to powinien być Widzew Myśliwca.
Wichniarek przypomniał też, że w minionej rundzie w drużynie była plaga kontuzja. Wypadło kilku ważnych graczy. – To dla nas bardzo duże wyrwy. Do tego, to obniżyło poziom rywalizacji. Z naszej perspektywy zespół nie pokazał pełni swoich możliwości – powiedział.
Padły oczywiście pytania o wzmocnienia. – Trzeba szukać świeżej krwi, by pobudzić zespół. Postaramy się o wzmocnienia, zobaczymy, na ile uda się to zrealizować, bo chcemy, by byli to piłkarze lepsi od tych, jakich mamy dzisiaj – powiedział.
Dodał jednak, że zimowe okno jest trudne, bo brakuje wolnych piłkarzy na rynku. – Poza Skandynawią, gdzie skończył się sezon. Musimy podejść do tego rozsądnie, bo kadra nie jest z gumy i nie można sprowadzić nie wiadomo, ilu piłkarzy. Wrócą też gracze po kontuzjach i wzmocnią zespół – zakończył.
Wichniarek odniósł się m.in. do hejtu, z jakim się spotyka. Wyniki nie są dobre, więc w internecie obrywa się także dyrektorowi sportowemu. – Nauczyłem się tego nie czytać. Jeśli ktoś chce ze mną merytorycznie porozmawiać, to nie ma problemu. Ale jak ktoś chce obrażać, to nie. Tyle lat jednak w tym pracuję, że mam grubą skórę – powiedział Wichniarek. – Ja mam poczucie pracy, jaką wykonuję i wiem, że czasem efekty są lepsze, a czasem gorsze. Ale w sporcie, zwłaszcza w piłce, są różne zależności. Wyniki nie są takie, jakie uważamy, że powinny być, ale przeciwnicy też mają swoje aspiracje. Trzeba to wziąć na siebie i z tym żyć.