– Nie będzie toreb z dolarami, nie będzie brania kogo popadnie. Słowo klucz to “rozsądek” i padło ono w rozmowach wiele razy – zapowiada Janusz Dziedzic przed wejściem do klubu z al. Unii amerykańskich inwestorów. W rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem z Polsatu Sport dyrektor sportowy ŁKS-u opowiedział też m.in. o obecnej formie ełkaesiaków i o wizji rozwoju klubu.
Dziedzic komplementował zespół Kazimierza Moskala za to, jak zaprezentował się w starciu z Ruchem Chorzów. – Cieszę się, że realizujemy filozofię, jaką sobie nakreśliliśmy. Ten mecz, ale także inne pokazują, że to my decydujemy w dużej mierze o ich przebiegu. Gramy na swoich zasadach. Jesteśmy mocni – podkreślił.
Jednocześnie były napastnik ŁKS-u nie zgadza się z tezą, że na wiosnę forma ekipy z al. Unii jest chwiejna. – Widzę raczej analogię do tego, jak zaczęła się dla nas jesień. Najpierw porażka z GKS-em Katowice u siebie, potrzeba było czasu na zmiany personalne, ale i stylu gry. Nie patrząc na zdobycze punktowe, a na sposób gry, zachowania na boisku i przebieg spotkań, jestem zadowolony. Z Tychami mecz wyglądał jak trzeba, zabrakło nam finalizacji, przeciwko Puszczy zawiódł game plan, takie mam poczucie. Jestem zadowolony z zawodników i z trenera Kazimierza Moskala, widzę, co chce przekazać drużynie i jak ona to realizuje. Jestem przekonany, że swoją siłę, ale już popartą kompletami punktów, pokażemy w kolejnych spotkaniach – zaznaczył.
Dziedzic opowiedział też o tym, jak wyobraża sobie łączenie walki o awans z wprowadzaniem do zespołu młodych zawodników. – Wielu twierdzi, że to sprawy, których nie da się pogodzić, a ja uważam, że to kwestia profesjonalizmu, odpowiedniej oceny zawodników i umiejętnego ich wprowadzania w nasz system. Jeśli młody gracz jest gotowy piłkarsko i motorycznie, szybko zbudujemy jego mental, zadaniem trenera jest z kolei wdrożyć takiego piłkarza w sferę taktyczną. […] W wielu klubach trenerzy boją się postawić na talenty, nie mają cierpliwości lub liczy się dla nich wynik tu i teraz. A my pokazujemy, że jest możliwe wprowadzenie kilku świetnie zapowiadających się nastolatków bez utraty jakości, a nawet z jej zwiększeniem. Aleksander Bobek i Mateusz Kowalczyk urodzili się w 2004 roku i są podstawowymi zawodnikami i nikt w klubie nie truchleje, kiedy wchodzą na swoje pozycje. Ich wpływ na drużynę, jej wyniki, jest wręcz olbrzymi. Istotą sprawy jest mądre zarządzanie i odpowiednie wprowadzanie do składu – powiedział.
Przyszłość ŁKS-u po przejęciu klubu przez rodzinę Platków Dziedzic widzi w jasnych barwach. – Jestem w kontakcie z panem Platkiem […], czekają nas spotkania opisujące przyszłą filozofię, sposób funkcjonowania. Chcę pozostać częścią klubu, wiedzieć, jak to będzie wyglądać, ale czuję, że nadchodzą dobre czasy, a ŁKS czeka coś naprawdę dobrego. […] Pan Platek to rozsądny biznesmen. Nie będzie toreb z dolarami, nie będzie brania kogo popadnie. Słowo klucz to rozsądek i padło ono w rozmowach wiele razy. Nie spodziewam się sytuacji, w których podejmiemy jakieś pochopne decyzje i wyrzucimy pieniądze w błoto. Będzie to mądre, stabilne zarządzanie, ŁKS ma konsekwentnie iść do przodu – zakończył.
Całość rozmowy można przeczytać TUTAJ.