Były już trener Widzewa ma żal, że w klubie nie pozwolili mu dokończyć misji.
We wtorek Widzew zwolnił Enkeleida Dobiego. Albańczyk był trenerem drużyny od lipca. Prowadził go w 24 meczach ligowych. Teraz zastąpił go jego asystent Marcin Broniszewski. Albańczyk udzielił w środę pierwszego wywiadu po odejściu. – Gdy zaczynałem pracę w Widzewie, to postawiono przede mną cel. Miałem do wykonania misję, czyli awans do ekstraklasy. Przykro mi, że ta misja została mi teraz odebrana, chociaż cały czas jest szansa, by ją wypełnić. Do samego Widzewa nie mam żalu. Dziękuję za piękne dni tutaj. Za pracę. Za zwycięstwa. Ale najbardziej za porażki, bo to największa szkoła – powiedział Dobi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Piotr Szor, prezes klubu, powiedział, że powodem zwolnienia trenera były sprawy sportowe oraz zarządzanie sztabem i zawodnikami. Dobi się z tym nie zgadza. Stwierdził, że nie miał żadnych konfliktów w piłkarzami. – Były czasem kłótnie. W rodzinie też czasem ojciec krzyczy na dzieci. Ale potem w gronie rodzinnym wszystko się sobie wyjaśnia. Z nikim w drużynie nie miałem problemu. Jeśli pojawiały się jakieś nieporozumienia, to w cztery oczy albo przy zespole wyjaśnialiśmy wszystkie sprawy – stwierdził w wywiadzie.
Nie zgodził się też z argumentami o słabości sportowej zespołu, podkreślając, że na dziewięć meczów w tym roku przegrał tylko jeden. Jego zdaniem można być zadowolonym z dokonań. – Po jesieni byliśmy na 13. miejscu. Teraz jesteśmy na siódmym. Do szóstego miejsca, które jest naszym celem, tracimy jeden punkt – powiedział.
Dziennikarz „Wyborczej” spytał też o to, czy ma żal do Broniszewskiego, że przejął drużynę po nim. – W moim życiu zawsze życzę wszystkim jak najlepiej, nikomu nie życzę źle. Jemu też nie. Czas pokaże, czy jego wybór był dobry. Pyta pan, czy mam żal do niego. Nie wiem. Każdy chce jak najlepiej wykorzystać szanse, które dostaje. Nie wiem… Może ja jestem naiwny. Ja wybieram w życiu inną drogę. Staram się być uczciwy i sprawiedliwy – stwierdził.
W środę wieczorem Albańczyk był też gościem Radia Widzew prowadzonego przez kibiców. Pytany o Broniszewskiego powiedział, że gdyby był asystentem pierwszego trenera, to nie przejąłby po nim zespołu, tylko też odszedł.
Dobi uważa, że Widzew już bez niego stać na awans do ekstraklasy i będzie bardzo za to trzymał kciuki.