Łódzkie drużyny nieudanie rozpoczęły rozgrywki TAURON Ligi. Po porażce Grot Budowlanych z beniaminkiem ze Świecia gorycz porażki musiały przełknąć także siatkarki Giuseppe Cuccariniego. ŁKS Commercecon przegrał na inaugurację rozgrywek 0:3 z siódmą drużyną ubiegłorocznej tabeli.
Piątkowe spotkanie dużo lepiej rozpoczęły siatkarki z Bielska-Białej. Podopieczne Bartłomieja Piekarczyka, niesione dopingiem swych nielicznych, acz wyjątkowo głośnych kibiców już na początku odskoczyły na dwa punkty i (co nie powinno dziwić podczas pierwszego meczu rozgrywanego w pandemicznych warunkach) dość długo udawało im się utrzymywać bezpieczny dystans. Po kilku akcjach w Sport Arenie znów z pełną mocą wybuchł doping kibiców odzianych w biel, czerwień i biel – ich ulubienicom udało się wyrównać stan meczu na 10:10, a potem wysforować się na prowadzenie. Druga połowa seta należała do bielszczanek, które już do końca nie oddały prowadzenia. Pierwszą partię zakończył skuteczny blok duetu Magdalena Janiuk-Andrea Kossanyiova.
Z początku wydawało się, że rywalizacja w drugim secie będzie znacznie bardziej wyrównana, jednak po kilku akcjach siatkarki spod Klimczoka ponownie uzyskały kilkupunktową przewagę. Trener Giuseppe Cuccarini musiał reagować na taki obrót spraw, biorąc czas przy stanie 4:8 dla przyjezdnych. To jednak nie pomogło, a sytuację pogorszył jeszcze challenge rozstrzygnięty na korzyść siatkarek z Bielska i ełkaesianki już po chwili ponownie gromadziły się wokół włoskiego trenera, którego oblicze przybierało odcień w coraz większym stopniu przywodzący na myśl barwę pomidorów dojrzewających w słońcu jego rodzinnej Umbrii. Na tablicy wyników widniał rezultat 5:11. Cztero-pięcio-sześciopunktowa przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas i łodzianki mimo wielkiej determinacji nie potrafiły jej zniwelować. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec seta. Ełkaesianki poprawiły skuteczność w ataku i zaczęły wykorzystywać błędy rywalek, co pozwoliło im doprowadzić do remisu przy stanie 22:22. Znów podniosła się wrzawa, znów zrobiło się głośno, znów całą halę wypełnił chóralny śpiew kibiców. Końcówka seta była iście elektryzująca, losy partii rozstrzygnęły się w grze na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowały w niej bielszczanki, które zwyciężyły ostatecznie 30:28. O losach ostatniego punktu zdecydował challenge. W całej drugiej partii nie brakowało ostrej walki i zagrań pełnych poświęcenia, jak to z pierwszej połowy seta, gdy Aleksandra Wójcik wpadła w bandę, ratując zmierzającą na aut piłkę i przez chwilę nie podnosiła się z parkietu. Na całe szczęście przyjmującej łodzian nic poważnego się nie stało.
Trzecią partię biało-czerwono-białe zaczęły od mocnego uderzenia – asem serwisowym popisała się Katatrina Lazović. Jak miało okazać się chwilę później, była to zapowiedź niezwykle zaciętego i wyrównanego początku seta. Żadnej z ekip nie udawało się uzyskać większej przewagi aż do stanu 9:12 dla siatkarek trenera Bartłomieja Piekarczyka. Od tego momentu w grze ekipy spod Beskidów było dużo więcej spokoju i pewności siebie. Bielszczanki skutecznie punktowały w ataku, a dzięki szczelnemu blokowi skutecznie zatrzymywały akcje siatkarek Cuccariniego. Mecz zakończyło nieudane przyjęcie Aleksandy Wójcik.
Na osłodę łódzkim kibicom pozostaje informacja podana podczas meczu przez spikera – CEV zdecydowała o dyskwalifikacji Hapoelu Kefar Sawa z uwagi na pojawienie się w zespole koronawirusa. Dzięki temu siatkarki ŁKS Commercecon bez zagrywania choćby jednej piłki znajdą się w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzyń. Patrząc na to w jakim stylu weszły w sezon, dla łódzkich kibiców powinien to być podwójny powód do radości.
ŁKS Commercecon Łódź – BKS Bielsko-Biała 0:3 (18:25, 28:30, 22:25)
Fot. ŁKS Commercecon Łódź