Janusz Niedźwiedź nie tak dawno stracił pracę w Stali Mielec. Teraz taki sam los spotkał jego byłych współpracowników.
Wywalczenie awansu do ekstraklasy z Widzewem w 2022 roku było ostatnim i największym sukcesem trenerskim Janusza Niedźwiedzia. W pierwszym sezonie w elicie doprowadził łódzką drużyną do dwunastego miejsca. W kolejnym nie dane było mu już zakończyć rozgrywek, bo po siódmej kolejce został zwolniony. Potem było jeszcze gorzej…
Niedźwiedź odczekał do końca jesieni (nie można w jednej rundzie prowadzić dwóch zespołów w jednej lidze), a zimą dostał angaż w Ruchu Chorzów. Nie poszło mu tam dobrze, też przedwcześnie stracił pracę, a Niebiescy w końcu spadli.
Szybko były trener Widzewa wrócił jednak do elity, bo zatrudniła go Stal Mielec. I ten związek zakończył się bolesnym rozwodem. Niedźwiedź stracił pracę, a Stal – jakże – spadła.
Nie wiedzie się też asystentom 43-latka z Widzewa, którzy odeszli razem z nim. To Karol Szweda i Marcin Zubek. Obaj poszli z nim do Ruchu. Ten drugi został w Chorzowie po odejściu Niedźwiedzia. Ale teraz po półtora roku spędzonym w Ruchu, odchodzi. – Przychodziłem do Ruchu wierząc, że utrzymamy się w ekstraklasie, a przed kolejnym sezonem miałem nadzieję na powrót do niej. Czuję się współodpowiedzialny za to, że ta misja się nie powiodła – powiedział Zubek, cytowany przez klubowy portal.
Złą passę ma też Szweda, który został odsunięty od prowadzenia Olimpii Elbląg. Prowadził ją od grudnia ubiegłego roku. Przypomnijmy, że 44-latek z Ruchu odszedł w sierpniu ubiegłego roku. Tak samo zresztą, jak Andrzej Kasprzak, były trener przygotowania fizycznego z Widzewa.