Mecz Widzewa z Wartą Poznań obejrzał z trybun Fernando Santos. Niestety żaden z piłkarzy łódzkiej drużyny chyba nie wpadł mu w oko.
W marcu reprezentację Polski czekają dwa mecze: z Czechami i Albanią. Pierwsze spotkanie będzie oczywiście debiutem nowego selekcjonera, który zajął miejsce Czesława Michniewicza. Fernando Santos na razie odwiedza polskie stadiony i zbiera informacje o potencjalnych kadrowiczach. W sobotę był w Sercu Łodzi. To już drugi raz, gdy Portugalczyk ogląda na żywo mecz Widzewa, bo wcześniej był już na stadionie Lechii Gdańsk, która grała właśnie z łodzianami. Pech chciał, że to dwa słabsze mecze widzewiaków te wiosny. Może to stres związany z faktem, że na trybunach jest Fernando Santos?
W sobotę Widzew przegrał po słabym meczu. Z polskich graczy chyba najbardziej wyróżniał się Bartłomiej Pawłowski, który z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę i był też bliski co najmniej dwóch asyst. To nie jego wina, że Kristoffer Normann Hansen pudłował. Serafin Szota, inny potencjalny kadrowicz (o nim się spekulowało, że ma szansę) grał poprawnie, chociaż przy golu Macieja Żurawskiego jednak dał się oszukać.
CZYTAJ TEŻ: Czy sędziowie skrzywdzili Widzew?
Przed meczem „Przegląd Sportowy” pisał, że Pawłowski może być na liście 50 powołanych na mecze z Czechami i Albanią. Powołania miały dotrzeć do klubów w ostatni piątek, ale na razie miało pozostać tajemnicą, kto dostał zaproszenie. Po prostu z tej grupy Santos i jego współpracownicy mają wybrać połowę z tej grupy i oni przyjedą na zgrupowanie. Jak poinformował na Twitterze Bartłomiej Derdzikowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, Pawłowski, ani żaden inny z widzewiaków, wstępnego zaproszenia nie dostał. Powołanie przyszło za to z reprezentacji Słowacji dla Henricha Ravasa.
Termin powołań mija w niedzielę (5 marca), czyli dzisiaj. Trudno przypuszczać, by po meczu, jaki Santos obejrzał w Łodzi, pilnie chciał jeszcze dosłać powołanie dla któregoś z widzewiaków.
Portugalczyk na Widzewie chyba się jednak nie nudził. Mecz oglądał w towarzystwie Józefa Młynarczyka, z którym zna się z czasów wspólnej pracy w FC Porto. Młynarczyk jest nie tylko legendą łódzkiego klubu i reprezentacji (został wybrany bramkarzem stulecia), ale też FC Porto, w którym grał w latach 1986-1989 i w tym czasie zdobył dwa mistrzostwa kraju, Puchar Portugalii, a także Puchar Europy w 1987 roku.
Na Widzewie Santos miał też okazję porozmawiać z Euzebiuszem Smolarkiem, innym byłym reprezentantem Polski.