Piłkarze Widzewa mimo dobrej gry, nie dali rady urwać punktów mistrzowi Polski. Kolejorz zwyciężył w Łodzi 2:1 i ma nad RTS-em już sześć punktów przewagi. Jak starcie z Lechem skomentował Marek Hanousek?
Lech Poznań przyjechał do Łodzi po osiągnięciu historycznego sukcesu-awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji UEFA. Mistrz Polski świetnie zaprezentował się w dwumeczu ze Szwedzkim Djurgarden i pewnie awansował do następnej rundy. Jednak przed meczem z czerwono-biało-czerwonymi, w Kolejorzu wszyscy skupieni byli już na pokonaniu widzewiaków i przerwaniu wstydliwej serii w PKO BP Ekstraklasie. W tym roku, podopieczni John Van Den Broma jeszcze ani razu nie zwyciężyli w krajowych rozgrywkach w meczu, który poprzedzony był starciem w europejskich pucharach. Poznaniacy przegrali u siebie z Zagłębiem Lubin, na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i zremisowali w Gliwicach z Piastem. W tej ciekawej statystyce, szans swoich ulubieńców doszukiwali się kibice Widzewa.
I faktycznie, łodzianie wyglądali w pojedynku z mistrzem kraju bardzo dobrze. Objęli prowadzenie w 71. minucie gry i wydaje się, że to ich za bardzo rozluźniło. Chwilę potem Lech wyrównał, a po upływie kolejnych kilku minut było już 2:1 dla gości. Trzeba przyznać, że w poczynaniach podopiecznych Holenderskiego szkoleniowca widać było duże doświadczenie, dużo większe niż u graczy Janusza Niedźwiedzia.
–Wiedzieliśmy jak ten mecz może wyglądać. Lech to świetny zespół i każdy zdawał sobie sprawę, że czeka nas dziś dużo pracy. Byliśmy na to przygotowani i realizowaliśmy swój plan. Do 71. minuty. Po strzelonym golu rywale szybko zaatakowali i wyrównali. Straciliśmy kontrolę nad tym meczem. Lech pokazał klasę -powiedział pomocnik Widzewa, Marek Hanousek.
Trzeba przyznać, że sposób w jaki poznaniacy odpowiedzieli na straconą bramkę może budzić podziw i szacunek. Do momentu bramki dla Widzewa, piłkarze z Wielkopolski grali słabo. Słabo jak na drużynę, która kilka dni wcześniej zlała wicemistrza Szwecji na jego terenie. Gol Bartłomieja Pawłowskiego w 71. minucie podziałał jednak na Kolejorza jak płachta na byka w ciągu siedmiu minut było już 1:2.
– Nikt nie miał wątpliwości co do tego czy Lech zagra na 100% po meczu w pucharach. To jest świetny zespół. Mistrzostwo w poprzednim sezonie czy aktualne wyniki w Europie to nie przypadek. Przegraliśmy, ale zagraliśmy dziś z rywalem jak równy z równym. Nie baliśmy się przeciwnika. Pamiętamy o tym, że jesteśmy beniaminkiem i cały czas się rozwijamy. Jest sportowa złość, bo na boisko wychodzi się żeby wygrywać, ale zwycięstwa jeszcze przyjdą -zakończył Hanousek.