PGE Skra Bełchatów po porażce z Projektem Warszawa grała z Barkomem-Każany Lwów. To przedostatnia drużyna Plus Ligi, która do tej pory jeszcze nie wygrała. Siatkarze czwartej drużyny w Polsce byli zmotywowani, żeby zrehabilitować się po nieoczekiwanej porażce z wydawałoby się słabszą drużyną z Warszawy.
Na początku pierwszej partii bełchatowianie grali z Barkomem punkt za punkt. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Mateusz Bieniek. Środkowy najpierw zdobył punkt atakiem po prostej, a później wszedł na zagrywkę. Z nim Skra odskoczyła na trzy punkty. To już standard, ale warto odnotować, że środkowy znowu posłał asa. W ogóle zagrywka była największą siłą PGE Skry. Z kolei lwowianie nie radzili sobie w tym elemencie w ogóle. Pod koniec partii zrobiło się niebezpiecznie. Łomacz mógł serwować przedostatnią piłkę w secie, ale trafił w siatkę. Dosyć nieoczekiwanie Barkom zdobył trzy punkty z rzędu i przegrywał ze Skrą tylko 22:23. Joel Banks, trener bełchatowian wziął czas, po którym siatkarze z naszego województwa spokojnie doprowadzili do końca partii. Piłkę setową zagrywał Filippo Lanza i chociaż lwowaniom udało się ją przyjąć, to po bloku Bieńka, PGE Skra Bełchatów zdobyła dwudziesty piąty punkt.
ZBUDUJ DOM SWOICH MARZEŃ Z CEGIELNIĄ GRABARZ, SPONSOREM PGE SKRY BEŁCHATÓW (WIĘCEJ)
Gorzej było w drugim secie. Znowu zespoły walczyły punkt za punkt, ale żaden z nich nie mógł wyjść na znaczące prowadzenie. W zespole z Bełchatowa szwankowało przyjęcie. Doświadczeni zawodnicy broninli na stojąco. Po błędzie Lukasa Vasiny, lwowianie mieli piłkę meczową. Skra miała dwie okazje, żeby ją wybronić. Chociaż za pierwszym razem się udało, to przy drugim atakiem spod siatki ustrzelony został Kacper Piechocki, libero bełchatowian.
Trudno powiedzieć co się dzieje ze Skrą. Być może po wyczerpującym meczu z Resovią, bełchatowianie jeszcze się nie zregenerowali. W trzecim secie znowu nie byli w stanie odskoczyć Barkomowi. Co więcej, to lwowianie prowadzili grę. W końcówce asa posłał Jonas Kvalen i beniaminek Plus Ligi miał piłkę setową. Chociaż pierwszą z nich Skrze udało się wybronić, to Michaljo Mitić zaserwował w siatkę i lwowianie zdobyli kolejny punkt.
Na szczęście bełchatowianie nie podarowali znowu punktów słabszym od siebie. Chociaż początek znowu nie wyglądał najlepiej to z Kooyem na zagrywce odskoczyli na 16:10. Holender rozgrywał jedno z lepszych spotkań w tym sezonie jeżeli chodzi o ofensywę. Piłkę na wagę tie-breaka Skra miała po asie Bieńka. Chociaż pierwszą lwowianie wybronili to przy drugiej nie mieli szans.
Początek tie-breaka należał do gospodarzy. Chociaż Skra wyrównała na 7:7, bo jak zwykle świetnie grał Bieniek, to strony zostały zmienione po punkcie dla lwowian. Kłos nadział się na blok i Barkom miał meczbola. Dwa z nich udało się obronić, ale przy trzecim lwowianie skontrowali i wygrali pierwszy mecz w historii Plus Ligi.
Barkom Każany Lwów – PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:23, 25:23, 16:25, 15:13)
Barkom Każany Lwów: Yenipazar, Jonas, Szczurow, Tupczij, Smoliar, Firkal, Kanajew (libero)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kooy, Bieniek, Atanasijević, Kłos, Lanza, Piechocki (libero), oraz Vasina, Mitić