Dynamo Kijów w Łodzi rozegrało trzy mecze eliminacji Ligi Mistrzów, w których zmierzyło się z Fenerbahce Stambuł, Sturmem Graz i Benfiką Lizbona. Organizacyjnie wszystkie trzy spotkania stały na przyzwoitym poziomie. Szczególnie udane wydaje się być to ostatnie spotkanie z portugalskim zespołem, które z wysokości trybun oglądało blisko 16,5 tysiąca widzów.
Okazało się jednak, że, przynajmniej na razie, był to ostatni mecz Dynama w Łodzi. Władze ukraińskiego klubu zdecydowały się bowiem przenieść do Krakowa, a mecze w fazie grupowej europejskich pucharów (Ligi Mistrzów lub, w przypadku porażki w dwumeczu z Benfiką, Ligi Europy) rozgrywać na stadionie Cracovii.
Ukraiński dziennikarz, Igor Cyganyk, poinformował w swoim programie na YouTube’ie, że jednym z powodów zmiany lokalizacji jest cena organizacji meczu. Według wiedzy dziennikarza, w Łodzi Dynamo miało płacić 150 tysięcy euro (ponad 700 tysięcy złotych) za wynajem stadionu za jeden mecz. To dużo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ŁKS wynajął obiekt od MAKiS-u za 60 tysięcy złotych.
Wypowiedź można zobaczyć poniżej, od 19:30.
Zdaniem Piotra Słonki, znanego na Twitterze jak Buckaroo Banzai, który od lat interesuje się m.in. ukraińską piłką, Cyganyk to uznany dziennikarz, który żyje w bardzo dobrych stosunkach z właścicielem Dynama. Wystarczy zauważyć, że jego program, do którego się odnosimy, obejrzało już ponad 50 000 osób.
CZYTAJ TAKŻE >>> TYLKO w ŁS. Prezes ŁKS-u o meczu Ligi Mistrzów: „Nie zakładamy gigantycznego zarobku”
Szybko do sprawy odniósł się większościowy akcjonariusz Łódzkiego Klubu Sportowego. Tomasz Salski poddał pod wątpliwość, czy właściciel Dynama faktycznie wypowiedział te słowa, a jeśli tak się naprawdę stało, to, zdaniem byłego prezesa ŁKS-u, wypowiedź ta była nieprecyzyjna.
„My nie wynajmowaliśmy tylko stadion lecz również ponosiliśmy koszty organizacji meczu na 18 tys osób plus zabezpieczenia dwóch ofi treningów” – napisał na Twitterze Salski, który nie odniósł się natomiast do samej kwoty podanej w wypowiedzi dziennikarza.
Tę zdementował natomiast w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Adam Kaźmierczak, wiceprezes PZPN-u, który wspomniane 150 tysięcy euro określił jako „kwotę wziętą z powietrza”. Niestety nie zdradził jednak konkretnej kwoty.
Nie ma jednak wątpliwości, że ŁKS na grze Dynama w Łodzi solidnie zarobił, co zresztą potwierdził na łamach „ŁS” dyrektor klubu.
– Nie mogę zagłębiać się w kwestie finansowe, ale oczywiście nie robimy tego za darmo, tak jak i operator stadionu. Mam nadzieję, że organizacja tego wydarzenia pomoże ŁKS-owi w płynnym wejściu w nowy sezon – mówił pod koniec lipca Michał Antczak.
Wśród części łódzkich dziennikarzy panuje przekonanie, że odpowiedzialnym za organizację spotkania powinien być MAKiS. Nie jest tajemnicą, że miejska spółka przynosi co roku kilku milionowe straty, a mecze Dynama byłyby wielką szansą na zmniejszenie strat wynikających z nierentownej działalności spółki. Tak się jednak nie stało, a największym beneficjentem rozgrywania meczów w Łodzi okazał się ŁKS, który, według najbardziej prawdopodobnego scenariusza, zarobił „na czysto” na organizacji trzech meczów w granicach miliona złotych.
CZYTAJ TAKŻE >>> Darmowy bilet na mecz ŁKS-u z Kartą Łodzianina