W filozofii gry trenera Daniela Myśliwca wszyscy piłkarze bronią i wszyscy atakują. Idealnym przykładem jest Imad Rondić. Bośniak w końcu ma swojego gola i zamknął usta swoim krytykom.
Widzew pokonał w poniedziałek Cracovię 3:1. Nie byłoby tego zwycięstwa m.in. bez dwóch asyst Antoniego Klimka, goli Frana Alvareza i Jakuba Łukowskiego i nie byłoby go bez Imada Rondicia. Bośniacki napastnik, od niedawna “dziewiątka” nr 1 w Widzewie, zaliczył gola i asystę, ale przede wszystkim wykonał kawał ciężkiej pracy na boisku.
Spójrzmy na statystyki. Rondić przebiegł ponad 12 kilometrów, najwięcej w drużynie. Miał 43 kontakty z piłką. Zaliczył 20 podań, z czego 17 było celnych (85 procent). Miał trzy dryblingi, wszystkie udane. Do tego jeden odbiór. Wygrał połowę z dziesięciu pojedynków na ziemi i trzy z pięciu w powietrzu. Zaliczył osiem strat, trzy razy był faulowany i raz faulował. Oddał dwa strzały i oba były celne.
Rondić od początku sezonu jest podstawowym napastnikiem drużyny. Trener Myśliwiec niechętnie go też zmienia. Ze Stalą Bośniak grał do 88. minuty, w meczu z Lechem zszedł w 79., z tym razem grał do końca. I to mim faktu, że na boisko wszedł Hubert Sobol, inny środkowy napastnik. To też pokazuje, jak duże zaufanie do Rondicia ma trener. Myśliwiec chwali go przede wszystkim za to, jak piłkarz “tyra” na boisku. To pierwszy obrońca zespołu, który atakuje obrońców wyprowadzających piłkę. Naprawdę 25-latek daje z siebie maksa. Ma imponującą, największą w drużynie liczbę sprintów.
Kibice krytykowali go jednak, bo raz, że Rondić nie strzelał bramek, a dwa, że nie często nie zachowuje się jak rasowy środkowy napastnik o dużych umiejętnościach. Zdarza mu się nie przyjmować piłki, źle się ustawiać, być łapanym na spalonych, czy w końcu marnować okazje. Tych nie ma jednak bardzo dużo. W meczu z Cracovią już wcześniej trafił do siatki, ale był na spalonym. W drugiej połowie po niefortunnym odbiciu piłki przez jednego z gospodarzy Bośniak stanął oko w oko z bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Jego strzał z bliska został zablokowany. – Miałem swoje sytuacje, ale raz dobrze nie opanowałem piłki przy walce z Kamilem Glikiem, a raz strzeliłem celnie, ale był spalony – mówił po meczu.
Rondić wykorzystał dopiero szansę w doliczonym czasie gry, którą wypracował mu Antoni Klimek. I w tej sytuacji, trzeba to przyznać, widzewiak zachował się jak rasowy środkowy napastnik. Jego radość z gola, pierwszego w sezonie, była ogromna. Piłkarz zdjął koszulkę i zarobił kartkę. – W ostatniej minucie byłem już bardzo zmęczony, ale nie miałem dużo czasu, żeby pomyśleć przy tej sytuacji i od razu strzeliłem. Była z tego bramka i jest super. Chcę strzelać gole i mam nadzieję, że będzie ich więcej – komentował.
Tak się dobija rywala! Imad Rondić wykończył szybki atak Widzewa, który rozpoczął się od fatalnego błędu gospodarzy ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 5, 2024
Trzy punkty jadą do Łodzi! 💪
📺 Ekstraklasa #PoGodzinach już za chwilę w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/DYVywsw0dC pic.twitter.com/M61uhVkm4r
Po meczu z Lechem Rondić był poobijany i były wątpliwości, czy z Cracovią w ogóle zagra. – Trenowałem tylko w sobotę i niedzielę, dlatego chciałem podziękować wszystkim ze sztabu medycznego, bo pracowali dużo dla mnie, żebym zagrał dzisiaj. Najważniejszy był mecz, podczas którego czułem się dobrze – mówił.
To też pokazuje, jak dużym zaufaniem Rondić cieszy się u Myśliwca. Mimo że nie strzelił gola w dwóch pierwszych meczach i mimo faktu, że miał problemy, znów zagrał od początku. Hubert Sobol pozostał napastnikiem nr 2, a Said Hamulić, który przecież typowany jest na gwiazdę drużyny i całej ligi, wciąż jest nr 3, chociaż przed meczem Myśliwiec zapewniał, że nowy piłkarz w kadrze jego zespołu jest gotowy do gry, chociaż oczywiście nie przez cały mecz, bo jednak ma zaległości.
Hamulić ma być gwiazdą, ale hierarchia u trenera Widzewa jest wyraźna. Rondić, Sobol i Hamulić. Podobnie jest na innych pozycjach. Na prawym skrzydle od początku rozgrywek gra Jakub Sypek, który też jest (często słusznie) krytykowany za zachowania z piłką przy nodze. 23-latek jednak najlepiej pasuje Myśliwcowi do taktyki – broni najlepiej, tj. doskakuje do rywali, pressuje. A tak mają grać piłkarze i cała drużyna trenera.
W kolejnym meczu rywalem Widzewa będzie Śląsk Wrocław i chyba można być pewnym, że od początku w ataku znów wyjdzie Rondić. Teraz dał trenerowi jeszcze jeden argument – strzelił gola. I na razie zamknął usta tym, którzy go krytykowali, przypominając, że napastników rozlicza się głównie z goli, a nie z tyrania na boisku.
Autorem tekstu jest Łukasz Kowalczyk