Grzegorz Mielcarski udzielił wywiadu portalowi sport.tvp.pl, w którym przypomniał, jak wyglądały jego przenosiny z Widzewa do Porto. Były piłkarz czerwono-biało-czerwonych, a obecnie ekspert telewizyjny TVP Sport zdradził, że transfer do Portugalii był blisko upadku.
Grzegorz Mielcarski znany jest dzisiaj ze swojej roli eksperta w telewizji TVP Sport, a wcześniej Canal+Sport. Przed laty był jednak świetnym piłkarzem z przeszłością w Widzewie. Czerwono-biało-czerwone barwy reprezentował przez pół sezonu w 1995 roku. W przerwie zimowej w kampanii 1994/1995 przeniósł się do Łodzi z Olimpii Poznań. W lipcu był już piłkarzem FC Porto. Do Łodzi przyjeżdżał go obserwować sam sir Bobby Robson.
– Przed sezonem 1994/95 trafiłem do Widzewa. W trakcie rundy wiosennej w 1995 roku odezwał się Józef Młynarczyk i oznajmił, że na derby Łodzi przyjedzie obserwować mnie ktoś z Porto. Tym “kimś” okazał się trener sir Bobby Robson. A ja byłem wtedy w bardzo przeciętnej dyspozycji. Nie czułem się dobrze fizycznie, ani psychicznie. “Nie kombinuj, bo i tak niczego nie wymyślisz, nie ma szans” – pomyślałem i z występem w derbach nie wiązałem żadnych nadziei, dlatego z ŁKS zagrałem bez żadnej presji. Sceptycznie podchodziłem do wszystkiego, byłem pewny, że do transferu nie dojdzie. Wygraliśmy 1:0 po moim golu. Potem porozmawiałem z Robsonem (…) Angielski trener zrobił mi egzamin, pytał, z czego jestem zadowolony, a w których sytuacjach mogłem zachować się lepiej. “Widzimy się następnym razem” – rzucił i pojechał – mówił na łamach sport.tvp.pl Grzegorz Mielcarski.
CZYTAJ TAKŻE: Jest remis, a mogło być zwycięstwo rezerw ŁKS-u
Portugalczycy ostatecznie zdecydowali się na transfer Mielcarskiego, ale do transferu mogło nie dojść, ze względu na zmianę wyceny zawodnika przez Widzew. Grzegorz Mielcarski zaimponował jednak swoją postawą i nie prosił włodarzy łódzkiego klubu o pozwolenie na transfer do Porto.
– Tym razem Robson przyjechał na mecz z Hutnikiem Kraków. Na stadionie Widzewa wygraliśmy 4:0 po moich trzech golach. Trzy dni później kończyliśmy sezon spotkaniem na obiekcie Legii – przy Łazienkowskiej zaprezentowałem już swoją „normalną” dyspozycję, zagraliśmy słabo i przegraliśmy 0:2. Ale to nie miało znaczenia, bo Porto było zdecydowane na transfer. Miałem kosztować 800 tysięcy dolarów, decydujące rozmowy odbywały się w łódzkim SPATiF-ie. Był tam m.in. legendarny prezydent Porto Jorge Nuno de Lima Pinto Costa, który rządził klubem od 1982 do 2024 roku! W pewnym momencie zawołali mnie z Robsonem i mówią: “Nie bierzemy cię, Widzew chce o 400 tysięcy dolarów więcej niż uzgodniliśmy, nie przeskoczymy tego”. Nie zastanawiałem się długo, nie poleciałem do prezesów Widzewa błagać, że to moja życiowa szansa, tylko powiedziałem do tłumaczki: “To dla mnie zaszczyt, że pan przyjechał mnie oglądać. Rozumiem sytuację i może nasze drogi jeszcze kiedyś się zejdą”. Trenerowi Robsonowi widocznie się to spodobało, bo przekonał prezydenta Costę, że warto mnie kupić i następnego dnia polecieliśmy do Porto – powiedział Mielcarski.
Grzegorz Mielcarski grał w barwach Porto do 1999 roku. Wystąpił łącznie w 44 meczach, w których zdobył osiem goli. Warto przypomnieć, że FC Porto niedługo przed sprowadzeniem Mielcarskiego mierzyło się z ŁKS-em w pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. We wrześniu 1994 roku słynna drużyna z takimi zawodnikami jak: Vitor Baia, Jorge Costa, Rui Jorgem, Ljubinko Drulović oraz sir Bobbym Robsonem i Jose Mourinho w roli asystenta na ławce przyjechała do Łodzi i wygrała 1:0. W Porto padł wynik 2:0 dla klubu z Półwyspu Iberyjskiego.
ŁKS wystąpił wtedy w składzie:
–Jerzy Zajda,
– Witold Bendkowski,
– Grzegorz Krysiak,
– Tomasz Lenart,
– Artur Kościuk (Dariusz Nowacki 65′),
– Marek Chojnacki,
– Rafał Pawlak (Jarosław Soszyński 86′),
– Zbigniew Leszczyński,
– Tomasz Wieszczycki,
– Tomasz Cebula,
– Jacek Płuciennik.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew w końcu wygrał, ŁKS znowu bez gola u siebie [PODSUMOWANIE TYGODNIA]