Piłkarski weekend nie był w ŁKS-ie najlepszy. Po porażce pierwszego zespołu, również przerwy musiały uznać wyższość swoich rywali.
Szansę na oficjalny debiut w Łódzkim Klubie Sportowym, choć jeszcze nie w pierwszej drużynie, dostał w niedzielę Hubert Idasiak. Swoje minuty dostał również Jan Łabędzki, który kilkadziesiąt godzin wcześniej kończył spotkanie Betclic 1. Ligi z Miedzią Legnica.
Reklama
W pierwszych fragmentach ŁKS rzucił się do śmiałych ataków. Ełkaesiacy mogli, a nawet powinni, prowadzić już od czwartej minuty, jednak w doskonałej sytuacji piłkę prosto w bramkarza posłał Jan Kuźma.
Goście nie zamierzali oddawać pola gospodarzom i z biegiem czasu również oni stwarzali zagrożenie. To przyniosło efekt w 30 minucie meczu. Dariusz Kamiński dostał piłkę tuż przed polem karnym, wbiegł w szesnastkę i mijając jeszcze Alana Siwka wypracował sobie pozycję. Zawodnik Chojniczanki mając sporo miejsca w czasu na decyzję postanowił uderzyć i precyzyjnym strzałem tuż obok słupka pokonał Idasiaka.
Strzelona bramka wprowadziła na boisko nieco rozluźnienia. Aż do zakończenia pierwszej połowy klarownych sytuacji było jak na lekarstwo, więc i wynik nie uległ zmianie.
W drugiej połowie na boisku nie działo się zbyt wiele. Co prawda obie drużyny dochodziły do swoich sytuacji, ale żadna z nich nie okazała się nadto klarowna. Żaden z bramkarzy nie musiał więc wyciągać już piłki z siatki.