W pierwszej wydawało się, że wszystko kontrolujemy, mamy niezłe momenty, a po przerwie tracimy w łatwy sposób dwa gole – to komentarz trenera Widzewa po meczu z Podbeskidziem, przegranym 0:4.
Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa): – Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, co się wydarzyło, szczególnie drugą połową. W pierwszej wydawało się, że wszystko kontrolujemy, mamy niezłe momenty, a po przerwie tracimy w łatwy sposób dwa gole. Potem jeszcze przytrafiła się czerwona kartka i stanęliśmy jako sztab przed wyborem – czekamy na własnej połowie na najniższy wymiar kary i bronimy się albo wychodzimy odważnie i szukamy pressingu, mimo że gramy o jednego zawodnika mniej i może to nas narazić na kontry.
Jako trener nie chciałem czekać na najniższy wymiar kary, ale zaryzykować i pójść wyżej, by spróbować odwrócić ten mecz.
Zawiedliśmy dziś jako drużyna, nie będę zwalał winy na żadnego pojedynczego zawodnika. Mieliśmy problemy, szczególnie w drugiej połowie, z wprowadzeniem piłki, a wieloma stratami to my sami nakręcaliśmy przeciwnika i to, co mu daliśmy, po prostu wykorzystywał.
Krystian Nowak wrócił do treningu, natomiast wprowadzamy go w spokojnym tempie, bo przerwa była dość długa. Będziemy starać się, by zagrał w najbliższym spotkaniu. Przemysław Kita zgłosił w piątek ból gardła i nie był w stanie z nami przyjechać na mecz. Jest to najpewniej kilkudniowa niedyspozycja.
Piotr Jawny (trener Podbeskidzia): – Cieszę się, że zespół pokazał, na co go stać. Dla nas ta runda jest “pomieszana” z okresem przygotowawczym – podstawowym składem nie graliśmy ani jednego meczu sparingowego, wielu zawodników nie miało okresu przygotowawczego, dlatego cieszymy się, że wszystko idzie do przodu. Oczywiście cieszy nas także ten wynik, bo to on liczy się na sam koniec. My byliśmy od początku pewni swojej roboty, ale liczymy, że dzięki takim meczom drużyna zyska jeszcze większą pewność siebie.
Cieszymy się, ale zachowujemy spokój, bo mamy kolejne trzy mecze u siebie i będziemy chcieli wycisnąć z nich jak najwięcej, by mieć spokojną przerwę.
Paweł Zieliński (pomocnik Widzewa): – Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu. Mecz można przegrać, ale nie w takich rozmiarach, bo to jest trochę kompromitujące. Przegraliśmy 0:4 i straciliśmy cztery bramki w drugiej połowie. Takie mecze się zdarzają i teraz trzeba przygotować się do kolejnego spotkania.
Kamil Biliński (Podbeskidzie): – Mam nadzieję, że to zwycięstwo mocno nas podbuduje. Byliśmy bardzo źli po ostatnim meczu w Gdyni, skąd wracaliśmy w wisielczym humorze. Cały tydzień przygotowań do meczu z Widzewem nie wyglądał tak jak powinien, bo zawaliliśmy spotkanie z Arką, którego nie powinniśmy przegrać. Dlatego chcieliśmy dzisiaj w pojedynku z liderem tabeli te punkty odrobić. Może wynik 4:0 nie odzwierciedla poziomu gry obu drużyn, ale czasami są takie mecze, że jak już idzie, to wychodzi na boisku wszystko. Cieszą nie tylko cztery gole strzelone, ale również to, że wreszcie zagraliśmy na zero z tyłu.
Wypowiedzi dzięki stronie internetowej widzew.com