Smutno patrzy się na PGE Skrę Bełchatów. Porażka w meczu o 11. miejsce.
Na mecz z GKS-em Katowice, PGE Skra Bełchatów nie wyszła na galowo. Nic dziwnego, bo udział w meczu o 11. miejsce nie przysparza chluby zawodnikom, którzy na koncie mają medale mistrzostw świata i Europy. Zabrakło Aleksandara Atanasijevicia, który miniony tydzień spędził we Włoszech. Na skrzydłach zagrali Lukas Vasina i Dick Kooy, w ataku Wiktor Musiał. Na środku zabrakło wicemistrzów świata Mateusza Bieńka i Karola Kłosa. Zamiast nich grali Dawid Gunia i Bartłomiej Janus. Kłosa, Atanasijevicia i Filippo Lanzy zabrakło nawet w kadrze meczowej.
Pierwsza partia była wyrównana. Dopiero dwa udane ataki Kooya sprawiły, że bełchatowianie osiągnęli minimalną przewagę. Pod koniec rozrtwonili ją. GKS pierwszy serwował piłkę setową. Skra obroniła i potrzebne były przewagi. Jakub Szymański, kapitan katowiczan skończył partię asem.
Szkoda, że licznie zgromadzeni w katowickiej hali kibice PGE Skry Bełchatów musieli oglądać jak męczą się ich ulubieńcy. W drugiej partii, bełchatowianom sił starczyło do 20. punktu. Sebastian Adamczyk w polu zagrywki dał katowiczanom przewagę, której nie roztrwonili. Piłkę setową serwowali po udanym ataku Gonzalo Quirogi. Skra przegrała kolejnego seta. W trzeciej partii bełchatowianie prowadzili grę. Niesamowicie nakręcony był Musiał, który zaciekle atakował. Dzięki mądremu challengowi Andrei Gardiniego, zamiast 22:22, było 23:21, dla dziewięciokrotnych mistrzów Polski. Vasina obił blok i Skra grała pierwszą w tym meczu piłkę setową. Wprowadzony na boisko Mihajlo Mitić skończył kontrę po nieudanym przyjęciu Quirogi. Bełchatowianie doprowadzili do czwartego seta.
W nim, Skrę było stać tylko na krótkie zrywy. Obronili pierwszego meczbola, przy drugim Vasina zaserwował w aut. Smtuna końcówka sezonu PGE Skry Bełchatów
GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów 3:1 (26:24, 25:21, 22:25, 25:21)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kooy, Gunia, Musiał, Janus, Vasina, Gruszczyński (libero), oraz Mitić