Kacper Karasek to jedno z objawień rundy jesiennej w Fortuna 1 Lidze. 20-latek gra w Bruk-Bet Termalice Nieciecza i ze swoją drużyną walczy o awans. Po jesieni jego zespół jest na piątym miejscu, czyli w strefie barażowej. Karasek wystąpił w trzynastu meczach i zdobył cztery gole. Był też powoływany do młodzieżowej kadry Polski. Strzelił nawet bramkę Portugalii.
20-letni pomocnik to zawodnik Widzewa, z którego latem został do Bruk-Betu wypożyczony do końca sezonu. Na wypożyczenia trafili też Bartosz Guzdek i Radosław Gołębiowski. Ale tylko w przypadku Karaska w umowie jest zapis o prawie pierwokupu przez klub z Niecieczy. Oznacza to, że jeśli Bruk-Bet będzie chciał piłkarza u siebie na dłużej, to może z tej klauzuli skorzystać i pewnie w określonym wcześniej terminie poinformować o tym łódzki klub.
Oczywiście dużo do powiedzenia będzie miał sam zawodnik, ale wygląda na to, że w Niecieczy mu dobrze i w klubie z tego miasta chciałby pozostać. – Wszystko zależy od Bruk-Betu, bo w umowie jest opcja wykupu. Jeśli awansujemy, chciałbym zostać w Niecieczy i grać tutaj w ekstraklasie. Zostałem w tej drużynie bardzo dobrze przyjęty od pierwszego dnia. Bardzo dobrze się czuję w szatni i na boisku. To jest bardzo dobre miejsce do rozwoju – powiedział Karasek w wywiadzie dla portalu tarnow.naszemiasto.pl.
CZYTAJ TEŻ: Czy Kacper Karasek może wrócić do Widzewa?
Pytany o samo wypożyczenie odpowiedział, że latem się tego spodziewał. – Byłem raczej przekonany, że nie zostanę w Łodzi po awansie i będę musiał iść na wypożyczenie. Ucieszyłem się zatem, gdy pojawiła się tak ciekawa opcja jak przenosiny do klubu z ambicjami, jakim jest Bruk-Bet Termalica. W Niecieczy jest wszystko, co potrzeba do awansu. Reszta zależy od nas – stwierdził.
Widzew to oczywiście znacznie większy klub od Bruk-Betu z małej Niecieczy. Klimat jest tam zupełnie inny, presja też jest nieporównywalna. Młodemu piłkarzowi tam jednak dobrze. – Wiadomo, że jest nico inny klimat obu klubów, ale w Łodzi wcale nie było czuć aż tak mocnej presji na początku poprzedniego sezonu. Dopiero gdy wiosną zbliżał się finisz rozgrywek, a awans zaczynał być na wyciągnięcie ręki, ta presja się pojawiła. W Niecieczy też ona będzie i nie ma znacznia, że Bruk-Bet jest mniejszym klubem. Jak będzie rosła szansa na awans, sami na siebie będziemy nakładać presję – powiedział Karasek.